Okna zamojskiego biura poselskiego Kornelii Wróblewskiej (Nowoczesna) w miniony weekend ktoś pomazał kałem. Sprawą zajmuje się policja. Nieoficjalnie mówi się, że biuro zabrudzić mogła osoba niezadowolona z ostatnich głosowań Wróblewskiej, która nie wzięła udziału w głosowaniu nad projektem “Ratujmy kobiety”, liberalizującym prawo aborcyjne w Polsce
Brudną szybę biura poselskiego przy ul. Ormiańskiej w Zamościu zauważyli w sobotę jego pracownicy.
- Rozmawiałam z panią poseł i poinformowałam ją o zdarzeniu. Spytałam, czy zgłosić sprawę na policję – opowiada koordynatorka biura. – Ponieważ jakiś czas wcześniej odwiedził nas dzielnicowy, prosząc o zgłaszanie wszystkich spraw dotyczących biura w kontekście tego, co dzieje się w całej Polsce zrobiliśmy to. Sprawą zajmuje się już policja.
Coraz więcej ataków
W ciągu ostatnich miesięcy kilkukrotnie dochodziło do „ataków” na biura poselskie. Dotyczyło to posłów opozycji i partii rządzącej. W połowie grudnia zniszczono elewację i podpalono biuro poselskie Beaty Kempy z Solidarnej Polski w Sycowie. Zarzut o charakterze terrorystycznym w tej sprawie usłyszał Sebastian K., który swoje zachowanie tłumaczył śledczym chęcią wpływu na prace rządu i Sejmu, związane z reformą wymiaru sprawiedliwości oraz z ordynacją wyborczą. Mężczyźnie grozi do 15 lat więzienia.
Kilka dni wcześniej oblane farbą zostało wejście do wspólnego biura poselskiego posłów Andrzeja Melaka, Jarosława Krajewskiego i Ewy Tomaszewskiej (PiS) w Warszawie.
- Wszystko wskazuje na to, że za takimi zachowaniami stoją osoby, dla których polityka jest niezmiernie istotna i budzi ogromne emocje. Prawdopodobnie było tak i tym razem, a sprawca mógł wyrazić swój stosunek do głosowania poseł Wróblewskiej w sprawach dotyczących aborcji – uważa jeden z członków zamojskiej Nowoczesnej.
Kontrowersyjne głosowania
Na początku stycznia posłanka Wróblewska pojawiła się w Sejmie ze swoją malutką córeczką. Wzbudziła wtedy falę sympatii. W internecie pojawiło się mnóstwo komentarzy wspierających młodą mamę.
Kilka dni później nastroje diametralnie się zmieniły. W środę Sejm zajął się dwoma projektami dotyczącymi aborcji - liberalizującym przepisy oraz zaostrzającym je. Drugi z nich trafił do dalszych prac w komisjach, a pierwszy został odrzucony w głównej mierze przez zrezygnowania z udziału w głosowaniu 28 posłów PO i Nowoczesnej, którzy kilkanaście minut wcześniej brali udział we wcześniejszych pracach.
Jednym z nich była właśnie Kornelia Wróblewska, która kilkanaście minut przed głosowaniem zamieściła na swoim facebookowym profilu cytat z Tadeusza Boya-Żeleńskiego na temat praw kobiet.
- Przepraszam wszystkich, których obraziłam i zawiodłam nie wzięciem udziału w głosowaniu w punkcie liberalizującym prawo aborcyjne w Polsce. NIE zagłosowałam przeciwko temu projektowi. Jednocześnie stanęłam w obronie praw kobiet stanowczo odrzucając projekt zaostrzający prawo aborcyjne. Rozumiem, że to za mało. Bardzo mi przykro z tego powodu – napisała potem w internecie.