- "W roku 2010 moja firma Nexa miała przychody w wysokości 340 mln zł, zatrudniała 184 osoby i wpłaciła do budżetu za lata 2009-2010 blisko 10 mln zł podatku. Panie prezydencie, dzisiaj moja firma nie zatrudnia nikogo” - ten dramatyczny apel do Bronisława Komorowskiego umieścił w sieci Stanisław Kujawa. Mężczyzna twierdzi, że urzędnicy doprowadzili jego kwitnąca firmę do ruiny.
Odpowiedzią na dramatyczny apel Kujawy do prezydenta było ujawnienie - w tak zwanej "białej księdze” - nieprawidłowości stwierdzonych przez Urząd Kontroli Skarbowej w Lublinie. Według UKS firma Kujawy zajmowała się wyłudzaniem podatku VAT. Biznesmen przekonuje, że to on jest ofiarą nieuczciwego pracownika.
- Tu jest cmentarzysko! Wchodzę do budynku, który nie żyje. Kiedyś tu tętniło życie: ludzie pracowali, zarabiali. Część z nich jest teraz bezrobotna - podkreśla Kujawa, oprowadzając reportera UWAGI! po pustych pomieszczeniach biurowych.
Jego firma zajmowała się handlem elektroniką i artykułami gospodarstwa domowego. W jednym z pustych pomieszczeń wciąż wisi mapa świata. - Współpracowaliśmy z Wielką Brytanią, Francją, Holandią, Niemcami, Włochami, Czechami, Słowacją, Węgrami. Produkty RTV sprzedawaliśmy do Rosji, na Białoruś, na Ukrainę - wylicza nie kryjąc dumy. Po czym szybko dodaje: - To wszystko zostało zniszczone w sposób dla mnie irracjonalny. Do dziś nikt nie udowodnił mi winy. W czymkolwiek!
- Osobiście poinformowałem naczelnik US, że w mojej firmie były niejasne transakcje! - odpiera zarzuty przedsiębiorca. - W białej księdze nie jest napisane, że pan sam na siebie doniósł - zauważa reporter UWAGI! - Szkoda, bo to ja zawiadomiłem urzędników. Zrobiłem to przed rozpoczęciem kontroli i dokonałem korekt na półtora miliona zł - przekonuje Kujawa. Twierdzi, że za całym procederem stał były dyrektor handlowy, który w 2010 roku "wszedł w porozumienie z przedstawicielem spółek z Izraela”. - Chodziło o wyłudzenie podatku VAT? - dopytujemy. - Tak - przyznaje Kujawa. Ale od razu stanowczo podkreśla: - Kiedy odkryłem ten proceder zrobiłem wszystko, co powinienem zrobić: zaangażowałem biegłego rewidenta wyjaśnienie wszystkiego, co się wydarzyło w mojej firmie. Mój ówczesny dyrektor handlowy podejmując te wszystkie działania robił to poza moimi plecami.
Kontrola skarbowa u Stanisława Kujawy trwała cztery lata. Urzędnicy przedłużali ją 45 razy co wytknął im sąd administracyjny. Sędziowie działania skarbówki określili, jako rażące naruszenie obowiązujących przepisów. Orzeczenie jednak jest nieprawomocne a urzędnicy odwołali się do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Według informacji Kujawy na poczet ewentualnych kar i zaległych podatków bez sądowego wyroku skarbówka zablokowała już majątek o wartości ponad 30 milionów złotych. - To było moje ukochane dziecko i paru przestępców zniszczyło mi tę firmę - oskarża Kujawa.
Kontrola urzędu została zakończona. Jednak w sytuacji Stanisława Kujawy niewiele się zmieniło. Nie postawiono mu zarzutów kryminalnych a na sądowe rozstrzygnięcie sporu z urzędem skarbowym będzie musiał poczekać co najmniej dwa lata.