Wicestarosta biłgorajski wykrył, że media walczą z chrześcijaństwem. Zbiera na ten temat informacje i wszystko zdemaskuje
- Omówię lokalne media, ze szczególnym uwzględnieniem tych, działających na terenie naszego powiatu - zapowiada Schodziński. Zapewnia, że jest do tego kompetentny. - Czytam, oglądam i jestem samorządowcem. W latach 90. pracowałem też w lokalnej gazecie "Tanew”. Uczestniczyłem tam w szkoleniach...
Więc wie, że nierzetelności wśród dziennikarzy nie brakuje. Przykładem jest medialna burza, która rozpętała się po tym, jak trzy lata temu w ścianę budynku biłgorajskiego starostwa wmurowano tablice z dekalogiem. Na pomysł wpadł Marian Jagusiewicz, szef Rejonowego Komitetu Obywatelskiego Ziemi Biłgorajskiej (zasłynął m.in. jako i demaskator prozy I.B. Singera). Schodziński był wtedy starostą i inicjatywę poparł. Ale media nie pozostawiły na tym wydarzeniu suchej nitki.
Dziennikarze (zwłaszcza ci nierzetelni) sugerowali np., że do biłgorajskiego starostwa mogą przyjść nawet... ateiści lub wyznawcy innych religii, a kamienny dekalog (tablice mają ok. 1,3 m wysokości) może ich zaskoczyć.
- To właśnie wynik walki mediów z chrześcijaństwem - kwituje Schodziński. - W sprawie tablic rozpętała się burza negatywnych komentarzy. W imię jakiejś źle pojętej politycznej poprawności... A naszych sprostowań gazety nie chciały potem drukować.
Schodziński zarzuca też lokalnym mediom m.in. brak pogłębionych analiz. Jego "analizy” będzie można wysłuchać podczas konferencji pt. "Środki masowego przekazu - informacja czy manipulacja” organizowanej m.in. przez Wydział Zamiejscowy KUL w Tomaszowie Lub. i biłgorajskie starostwo. Odbędzie się 29 kwietnia w Biłgoraju. Lokalni dziennikarze już sobie ostrzą na nią długopisy.
- Zarzuty wobec naszej gazety są na pewno bezpodstawne - dziwi się Tomasz Winiarski, redaktor naczelny "Nowej Gazety Biłgorajskiej”. - Nigdy z żadną religią nie walczyliśmy. Jesteśmy jedynie przeciwko umieszczaniu symboli religijnych w miejscach do tego niestosownych. Ten wykład to będzie chybiony strzał. Będziemy się mu z uwagą przyglądać.
- Pan Schodziński często robi aluzje do naszej pracy - mówi jeden z dziennikarzy biłgorajskiej "kablówki”. - Zwykle chodzi o to, że jego wypowiedzi są skracane. Ale takie są reguły telewizji. Pan wicestarosta jakoś nie chce tego sobie przetłumaczyć.