W niedzielę po raz drugi w tym roku zalany został budynek przy ul. Starowiejskiej 33 w Zamościu. Urzędnicy magistratu są pewni: winę ponosi firma przeprowadzająca remont instalacji deszczowej i to ona powinna wypłacić odszkodowanie.
- Przemoczone meble i dywany oraz zniszczone podłogi, ściany i sprzęt AGD. Tak wyglądało pięć mieszkań na parterze budynku – relacjonuje Marta Pfeifer, radna miejska, która jako pierwsza przyjechała na Starowiejską po zalaniu.
Po ulewnym deszczu woda wdzierała się przez klatkę schodową, balkony oraz ”wybijała” przez podłogę. - Identyczna sytuacja miała miejsce w maju tego roku – wspomina Pfeifer. - Wtedy wnioskowałam o pilne wykwaterowanie rodzin, przede wszystkim tych z parteru oraz obniżenie czynszu do czasu wykwaterowania.
Czynsz został obniżony z 3,46 zł za mkw. do 1,20 zł/m. Ludzi jednak nie wykwaterowano. - Trwa remont kolektora deszczowego na ul. Starowiejskiej. Infrastruktura sprzed ponad 20 lat nie nadążała z odprowadzaniem wody. Teraz rury zostaną dwukrotnie powiększone. Dzięki temu po zakończeniu prac zaplanowanych na dwa lata problem zalewania zostanie rozwiązany – mówi Marek Gajewski, rzecznik prasowy prezydenta Zamościa i dodaje, że to firma przeprowadzająca remont odpowiada za zalanie.
– Podczas prac pracownicy musieli całkowicie zablokować odpływ wody. Zrobili to i stąd podtopienie. Dlatego będziemy wnioskować żeby to właśnie z polisy ubezpieczeniowej tej firmy najemcy podtopionych mieszkań otrzymali odszkodowanie.
Mieszkańcy, których w sprawie pomocy odwiedzili już pracownicy MOPR nie kryją jednak niepokoju. - Dostaniemy tysiąc, czy dwa tysiące złotych. To zbyt mało żeby odkupić wszystkie zniszczone meble, czy ubrania, których nie da się już używać. To nie jest tak, że można je wyprać, wysuszyć i ponownie nosić. Nasze mieszkania zalały też fekalia. Wszystko nadaje się do wyrzucenia – denerwuje się jeden z mieszkańców bloku.
- Przy Starowiejskiej mieszkają biedne rodziny. Jest wiele dzieci. Są ludzie chorzy. Nie można im po raz kolejny wmawiać, że nic się nie stało i za kilka lat będzie lepiej. Oni chcą widzieć konkretne działania i realną pomoc – mówi radna.