Dla śledczych w mundurach sprawa jest prosta: szeregowy strzelił sobie w głowę przez zawód miłosny.
Do dramatu doszło 27 maja przed godz. 3 w nocy na terenie jednostki wojskowej w Braniewie na Warmii i Mazurach. Pochodzący z Mołożowa w gminie Mircze 19-letni Grzegorz Zatorski zginął w trakcie pełnienia służby wartowniczej.
Według Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Elblągu, która prowadziła śledztwo w sprawie znęcania się psychicznego i fizycznego nad żołnierzem, to był zamach samobójczy. Dowodem na to jest m.in. odtworzona korespondencja sms-owa, którą tragicznej nocy szeregowy prowadził z byłą dziewczyną. Domagał się od niej deklaracji, czy go kocha, zaznaczając jednocześnie, że w przypadku negatywnej odpowiedzi, targnie się na życie.
Z opinii biegłego z zakresu medycyny sądowej wynika, że bezpośrednią przyczyną śmierci były trzy rany postrzałowe głowy oddane z przystawienia lub bezpośredniej bliskości. Wojskowi śledczy ustalili, że na terenie jednostki nikt nie znęcał się nad szeregowym. Koledzy go lubili, a przełożeni nagradzali za osiągane wyniki. Wykluczono udział osób trzecich.
Śledztwo zostało umorzone. Ale z takim obrotem sprawy nie zgadzają się najbliżsi żołnierza. - W postanowieniu o umorzeniu śledztwa wyłapaliśmy sporo błędów - mówi jego matka Barbara Zatorska. - Jeżeli ktoś myli nie tylko daty tragedii, ale nawet personalia mojego syna, to mam wątpliwości, czy śledztwo było dokładnie prowadzone.
Nie wierzą w samobójstwo. - Mój siostrzeniec był zadowolony ze służby, chciał wyjechać na misję do Syrii - dodaje Agnieszka Józwa, chrzestna żołnierza. - Gdy na trzy dni przed śmiercią wracał z urlopu do wojska był szczęśliwy i uśmiechnięty.
Rodzina domaga się kontynuowania śledztwa. - Kilka dni po tragedii w jednej z lubelskich gazet podano informację, że w jednostce w Braniewie funkcjonowała "fala” - wspomina Barbara Zatorska. - Żołnierz, który to ujawnił, miał na imię Grzegorz i pochodził w województwa lubelskiego. Może mój syn przez pomyłkę padł ofiarą odwetu? Dlaczego nie przesłuchano żołnierzy, którzy tragicznej nocy wracali do jednostki z poligonu?
Wątpliwości jest więcej, ale dochodzenie zostało umorzone, zaś zażalenia na to postanowienie nie uwzględniono, bo matka żołnierza złożyła je o dzień za późno.
W Wojskowej Prokuraturze Garnizonowej w Elblągu nikt przez telefon nie chciał nam udzielić żadnych informacji na temat śledztwa. Przedwczoraj Grzegorz Zatorski skończyłby 20 lat.