40 spośród ponad 500 pracowników szpitala "miejskiego” w Zamościu święta musiało sobie przygotować za połowę pensji. Dostali mniej, bo zdecydowali się z pomocą komornika wyegzekwować swoje zaległe trzynastki.
Paszko twierdzi, że ci, którzy dostali tylko połowę poborów są i tak w lepszej sytuacji niż pozostała część personelu. - Przecież mają jeszcze trzynastkę, od 900 do 3 tys. zł.
- Pracownicy nie dostali jeszcze trzynastek. Komornik ma dopiero egzekwować należności - mówi Jolanta Panas, przewodnicząca szpitalnej "Solidarności” i zapowiada, że zaraz po świętach dyrekcja może się spodziewać oficjalnego pisma w tej sprawie.
Według Państwowej Inspekcji Pracy, praktyki stosowane przez szpital są niezgodne z prawem. Szefowie placówki niewiele sobie jednak z tego robią. - Gdybyśmy nie wypłacali niższych wynagrodzeń, nie byłoby za co kupić leków - kwituje Paszko.
Sytuacja szpitala "miejskiego” w Zamościu jest tragiczna. Jego długi już przekroczyły
20 mln zł. Dyrekcja wystąpiła do władz miasta z wnioskiem o likwidację placówki w celu jej dalszej restrukturyzacji. Szpital zostanie przekształcony w niepubliczny zakład medyczny albo połączony ze szpitalem "papieskim”. (maw)