Jak chcecie mieć wesoło, to w Obrowcu jest bomba – usłyszał w w środę po godz. 15 dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Hrubieszowie. – Goodbye Rockefeler! – rzucił jeszcze na koniec anonimowy rozmówca i rozłączył się. Policjanci zaczęli szukać bomby. Ładunku nie znaleźli, namierzyli za to żartownisia.
– Na miejscu nasza nieetatowa grupa minersko-pirotechniczna sprawdziła teren. Byli także w wiejskiej świetlicy z której ewakuowali 8 osób, w szkole i w sklepie spożywczym. Żadnej bomby nie znaleźli – opowiada Jarosław Karkuszewski z hrubieszowskiej policji.
Mimo tego, że żadnego ładunku wybuchowego w Obrowcu policjanci nie znaleźli, to nie zrezygnowali z poszukiwań tego, który o jego podłożeniu informował. Udało im się ustalić właściciela telefonu komórkowego, z którego wykonano połączenia.
Tymczasem na dyżurce hrubieszowskiej komendy ok. godz. 20 znowu zadzwonił telefon.
– Znaleźliście bombę? Nie znaleźliście. A ona dalej w Obrowcu jest – zakomunikował ten sam człowiek.
Tym razem policjanci już wiedzieli gdzie go szukać. Na terenie jednej z posesji w wiosce spotkali trzech mężczyzn.
Któryś z funkcjonariuszy wybrał numer telefonu, z którego wcześniej telefonowano do komendy.
Odezwała się komórka 31-latka, a właściciel odebrał połączenie. Jego dwaj kompani potulnie przyznali, że to właśnie on doprowadził do fałszywego alarmu.
Mężczyzna został zatrzymany. Był pijany. Miał prawie 2 promile alkoholu w organizmie. Jeszcze trzeźwieje w policyjnej izbie zatrzymań.
Dzisiaj ma usłyszeć zarzut z art. 224 a Kodeksu Karnego, zgodnie z którym grozi mu od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
– Możliwe, że 31-latek zostanie również obciążony kosztami działań, jakie z jego powodu byliśmy zmuszeni podjąć – uprzedza Karkuszewski.