Pod Zamościem nie było już ratunku. W Aleksandrowie starszemu małżeństwu udało się wyjść z zatrucia z życiem. Czad znowu o sobie przypomniał.
- W łazience ujawniono ślady pożaru, mieszkanie było zadymione - mówi nadkom. Joanna Kopeć, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Zamościu.
Dzisiaj rano sąsiadka małżeństwa 80-latków z Aleksandrowa w powiecie biłgorajskim, która pomaga im w pracach gospodarskich, na próżno dobijała się do ich mieszkania.
- Drzwi były zamknięte i nikt jej nie otworzył - informuje sierż. Milena Galarda, rzecznik prasowy biłgorajskiej policji.
Bo podtruci staruszkowie leżeli bez sił na podłodze. Tragedii zapobiegł ich 49-letni siostrzeniec, którego wezwała kobieta. Wszedł do środka i natychmiast otworzył wszystkie okna, a następnie wezwał karetkę. Podtrute małżeństwo trafiło do szpitala na obserwację.
Jak się okazało, gospodarz wieczorem napalił w piecu kaflowym, a następnie zamknął do końca szyber, przez co nie było wentylacji, bo na dodatek w mieszkaniu są plastikowe okna. Doszło do zatrucia tlenkiem węgla.
- Pamiętajmy, że podczas ogrzewania swoich mieszkań, musimy dbać o odpowiednią wentylację, aby nie doszło do zatrucia dymem, a nawet śmierci na skutek zaczadzenia - apelują strażacy.
Tlenek węgla jest bezbarwny i bezwonny, posiada silne własności toksyczne. Zatrucia są bardzo niebezpieczne. 1 proc. czadu w powietrzu powoduje natychmiastową śmierć, 0,5 proc. zgon w ciągu kilku minut. Długotrwałe wdychanie tlenku węgla o mniejszym stężeniu może prowadzić do uszkodzenia mózgu i kalectwa.