Mieszkańcy Szczebrzeszyna błądzą po ulicy Sądowej niemal po omacku. Krztuszą się i narzekają.
- Jak się patrzy z góry, to wygląda jakby się co najmniej pół dzielnicy paliło - denerwuje się 30-letnia mieszkanka Szczebrzeszyna. - Przecież to niemożliwe, żeby takie kłęby dymu wydobywały się z normalnie działającej kotłowni.
Podejrzewamy, że pali się tam... starymi oponami! Żyjemy jak w wędzarni!
75-letnia Maria Trusz, mieszka w bloku kilkaset metrów od starej synagogi, w której mieści się Miejski Dom Kultury w Szczebrzeszynie. Najbardziej martwi się, gdy nadciągają mrozy, choć zmarzluchem nie jest. - Im większy mróz, tym więcej w tym piecu dymią - mówi. - I trują w ten sposób pół miasta! Zawsze komin z kotłowni smrodził, ale ostatnio to jest nie do wytrzymania! Mam szczelne okna, ale z trudem to wytrzymuję.
Sławomir Kalita, dyrektor MDK także jest zaniepokojony. Jego pracownicy i on sam muszą dym wdychać częściej niż inni. Dym bez trudu wdziera się do budynku. - Jakiś czas temu stary piec w kotłowni pękł i miesiąc temu nasz Zakład Energetyki Cieplnej zamontował nowy - tłumaczy. - Dym jest okropny, ale mam nadzieję, że się to wszystko jakoś dotrze. Dlatego nie zgłaszałem jeszcze problemu. Ale będę musiał, bo mrozy nie ustępują.
W placówce prowadzone są różne zajęcia m.in. z dziećmi. Najgorzej mają jednak członkowie orkiestry dętej. Nie mogą normalnie do płuc nabrać powietrza, bo wciągają go z dymem. Jakość gry przez to podupada. - Próby mamy co niedziela, ale często musimy je zrywać - żali się jeden z muzyków. - I to nawet przy zamkniętych oknach! Zespół liczy 22 muzyków z całej gminy i trudno nam się zjechać. Przez dym tracimy czas.
Andrzej Kawala, prezes szczebrzeskiego ZEC uważa jednak, że kotłownia działa normalnie. - Nie mieliśmy zgłoszeń o nadmiernym zadymieniu - dziwi się. - Dymi tylko przy czyszczeniu kotła. Wszystko jest w normie. Dom kultury stoi w kotlince i dym tam przyziemia. O paleniu oponami nie może być nawet mowy.
I nie da się z tym nic zrobić? - Wszystko sprawdzimy - zapewnia prezes. - Możemy latem pomyśleć o przedłużeniu komina. Ale nie wiem, czy to coś da. W mieście jest wiele miejsc bardziej dymiących. Ludzie palą w piecach jakimiś plastikami, czy starym, zepsutym mięsem. Zapach wydobywający się z naszego komina naprawdę nie jest najgorszy.