Nietypowe poczucie humoru ma mężczyzna, który zadzwonił w środę przed południem na policję i poinformował, że na dworcu w Zamościu jest ładunek wybuchowy. Potem tłumaczył funkcjonariuszom, że to był tylko "żart". Nie było im jednak do śmiechu, bo musieli przeczesać dokładnie teren.
Dyżurny zamojskiej komendy otrzymał wczoraj informację, że na dworcu w Zamościu znajduje się bomba. - Informację tą przekazał dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Chełmie. Z jej treści wynikało, że na telefon alarmowy zadzwonił mężczyzna, mówiąc, że na dworcu przy ulicy Hrubieszowskiej w Zamościu znajduje się pakunek z ładunkiem wybuchowym - podaje policja.
Mundurowi skontaktowali się z osobą dzwoniącą. Mężczyzna z rozbrajającą szczerością oświadczył, że żadnej bomby nie ma, a to był jedynie "żart". Policjanci i tak musieli sprawdzić teren dworca. Pojechali na miejsce wraz z funkcjonariuszem Grupy Rozpoznania Minersko-Pirotechnicznego. Jak sie okazało, było to fałszywe zgłoszenie.
Jak informuje policja, prowadzone są czynności wyjaśniające w sprawie o wykroczenie z art. 66 kodeksu wykroczeń, który dotyczy wywołania niepotrzebnej czynności policji. Wstępne ustalenia wskazują, że na telefon alarmowy zadzwonił pacjent chełmskiego szpitala. Sprawcy fałszywego alarmu grozi kara aresztu oraz nawiązka.