Spółka jest zadłużona i grozi jej bankructwo. Związkowcy nie chcą się temu biernie przyglądać. Domagają się odwołania prezesa zamojskiego PKS i przejęcia spółki przez samorządy.
Zamojski PKS należy do Skarbu Państwa. Jest zadłużony na ponad 1 mln zł. Zarząd miał różne pomysły, żeby to zmienić. Według niego rozwiązaniem może być sprzedaż… dworca. Podczas zakładowego referendum pracownicy wyrazili jednak sprzeciw dla tego pomysłu.
– Bo nikt nas bez dworca przejąć nie zechce – mówi Witold Hadło, szef Związku Zawodowego Pracowników PKS w Zamościu. – A tylko tak można jeszcze uratować zakład i miejsca pracy.
– Przedsiębiorstwo chce przejąć zamojski magistrat i starostwo – dodaje Walewander. – Jest taką deklaracja… Wysłaliśmy pisma m.in. do ministerstwa w tej sprawie. I co? Nic.
Związkowcy zwrócili się także do ministerstwa o odwołanie Wiesława Fika, prezesa PKS w Zamościu. To jego obwiniają o zadłużenie spółki. Prezes odpiera atak.
– Zarzuty związkowców są bezpodstawne – zapewnia. – Zamojski PKS nie jest w sytuacji najgorszej, zwłaszcza na tle innych przedsiębiorstw w regionie. Zła sytuacja PKS-w jest ogólnopolską tendencją…
Prezes tłumaczy także ministerialną "ciszę”.
– Minister dostał jedynie informacje – tłumaczy. – Do niczego go to nie zobowiązuje. Aby podjął decyzję… musi być zachowana procedura. Jaka? UM i starostwo muszą stworzyć tzw. związek gmin. Potem radni powinni potwierdzić to uchwałami. Wtedy wniosek dopiero idzie do ministra, a on może podjąć decyzję…
Wiesław Fik tłumaczy, że przez zamojskim PKS otworzyła się także inna droga.
– Sejmik województwa podjął właśnie decyzję o komunalizacji naszego PKS-u – tłumaczy. – Teraz chce nas przejąć także marszałek województwa. Czy tak się stanie? Decyzję podejmie minister… Ale oczywiście to potrwa.