Rynek nieruchomości rządzi się swoimi prawami. Wiele osób wieszczyło znaczące spadki cen domów i mieszkań w wyniku zawirowań spowodowanych pandemią Covid-19. A jak jest w rzeczywistości? Czy widoczne są spadki cen za metr kwadratowy lokalu? A może przeciwnie – ceny jeszcze poszybowały w górę? Dowiedz się z poniższego artykułu.
Informacje na temat rzekomych spadków cen mieszkań pojawiają się regularnie już od wielu lat. Owe „przewidywania” są podpierane twierdzeniami mówiącymi o tym, że przecież trwający niezmiennie od 2013 roku wzrost cen musi w końcu przystopować, bo takie są prawa rynku i cykle na rynku nieruchomości. Jak się jednak okazuje, przewidywania to jedno, a rzeczywistość to zupełnie co innego.
Stawki za mieszkania idą w górę
Analizy średnich cen mieszkań z ostatnich miesięcy pokazują jednoznacznie, że ceny za metr kwadratowy mieszkania lub domu systematycznie rosną. Okres pandemii jedynie chwilowo wyhamował, a w niektórych miastach nieznacznie obniżył koszty lokali. Rynek szybko jednak „odbił” i obecnie można już z przekonaniem stwierdzić, że ceny mieszkań znów idą w górę. Jest to najlepiej widoczne w największych polskich miastach. Przedstawmy to na przykładzie Lublina, bazując na danych z serwisu Adresowo.pl.
Średnia cena mieszkania na sprzedaż w Lublinie w drugim kwartale 2021 roku wyniosła 7443 zł/m2. W porównaniu z drugim kwartałem 2020 roku cena zwiększyła się o ok. 600 zł. Całkowity, średni koszt lokalu wyniósł ponad 385 tys. zł. Analizując bardziej szczegółowo dane, można zobaczyć ile kosztowały poszczególne mieszkania. I tak za popularną kawalerkę trzeba było zapłacić ok. 259 tys. zł, co dawało aż 8678 zł/m2. Lokal 2-pokojowy to wydatek rzędu 350 tys. zł, a 3-pokojowy – 419 tys. zł. Co ciekawe, lokali dwu- i trzypokojowych było statystycznie najwięcej w serwisach ogłoszeniowych. Wraz ze wzrostem powierzchni i zwiększeniem liczby pomieszczeń w mieszkaniu, spada średnia cena za metr kwadratowy. W przypadku lokali 4-pokojowych średni koszt wyniósł 496 tys. zł, przy czym cena za m2 zmalała w tym przypadku do 6825 zł. Inwestorzy zainteresowani zakupem mieszkania 5-pokojowego muszą liczyć się z wydatkiem na poziomie 589 tys. zł, a osoby chcące kupić lokal 6-pokojowy lub większy muszą za niego zapłacić przynajmniej 744 tys. zł. Co ciekawe, mieszkań z pięcioma i sześcioma pokojami jest niewiele – analizy serwisu Adresowo wskazują, że we wskazanym okresie było ich łącznie zaledwie 16 sztuk.
Co wpływa na cenę mieszkania?
Dlaczego pomimo okresu pandemii oraz niewielkiego i chwilowego spowolnienia gospodarczego ceny mieszkań ustawicznie rosną? Przyczyn tego zjawiska jest kilka. Rosnąca inflacja i bardzo niskie oprocentowanie lokat spowodowały, że ludzie mający spore oszczędności postanowili zainwestować je w coś trwałego, czyli nieruchomości. Skoro pojawił się duży popyt, to wzrosły i ceny. Na koszt lokali wpływają również rosnące ceny surowców na świecie i materiałów budowlanych. Również sam fakt, że pandemia wyhamowała, a w związku z tym gospodarka i codzienne życie „wracają do normalności” ma wpływ na ceny mieszkań. Przykładowo, w dużych miastach studenci wrócą na studia stacjonarne. Coraz więcej firm zrezygnowało też z trybu home office i pracownicy powrócili do biur. To przełożyło się na wzrost zainteresowania wynajmem mieszkań, a co za tym idzie – większym zainteresowaniem inwestorów chcących kupić lokal pod wynajem.