Nie znalazły nabywców na sierpniowej aukcji Pride of Poland, więc stadnina sprzedaje te konie teraz. Tyle że nie wiadomo komu i za ile. Ale prezes stadniny nie widzi powodów do robienia „sensacji”
– Konie są sprzedawane bez żadnego przetargu, ktoś przyjeżdża i sobie kupuje, tak po prostu – mówi Alina Sobieszak z branżowego pisma „Araby Magazine”, która mieszka w Janowie Podlaskim.
Michałowska stadnina wystawiła konie w przetargu, a później podała wyniki. I tak na przykład klacz, która w sierpniu nie miała szczęścia, teraz została sprzedana za 16 tys. euro. – A w Janowie brakuje transparentności. O sprzedaży kilku klaczy dowiedziałam się podczas przeglądu – przyznaje Sobieszak.
Przypomnijmy, że na tegorocznej aukcji Pride of Poland nowych nabywców znalazło tylko 6 z 25 wystawionych koni. Sprzedano je za 410 tys. euro. Natomiast podczas letniej aukcji, tzw. Summer Sale, z 29 wystawionych koni sprzedano 8 za 144 tys. euro.
Za czasów poprzedniego prezesa Marka Treli aukcje stanowiły prawdziwy zastrzyk finansowy. 2016 rok janowska stadnina zakończyła z wynikiem 218 tys. zł. A jeszcze w 2015 roku było to ponad 3 mln zł zysku. – Nie możemy codziennie organizować przetargów, zresztą organizowaliśmy i nikt nie przyjechał. To są nakłady, a my mamy całą masę obowiązków. Nie możemy zajmować sie tylko przetargami. Jeśli trafia się dobry klient, to sprzedajemy – tłumaczy Sławomir Pietrzak, prezes stadniny, potwierdzając, że do takich transakcji sprzedaży aukcyjnych koni doszło.
– Jeżeli konie wyselekcjonowane na aukcję nie zostały na niej sprzedane, bo kupcy nie zaproponowali odpowiedniej ceny, to one w dalszym ciągu są w sprzedaży. I są sprzedawane za ceny wyższe – przekonuje Pietrzak. Dodaje, że co roku w stadninie rodzi się ok. 80 źrebiąt. – I tyle koni musimy sprzedać, bo nie możemy powiększać stada, bo jak to utrzymamy? – dodaje szef stadniny, zapowiadając, że przetarg jednak się odbędzie – 4 listopada.