CBA weszło do Przedsiębiorstwa Usług i Inżynierii Komunalnej w Łukowie. Agentom nie spodobało się, że Władysław Karaś, do niedawna prezes miejskiej spółki, był jednocześnie przewodniczącym rady powiatu i biznesmenem.
W myśl tego artykułu osoby pełniące funkcje publiczne nie mogą m.in. prowadzić działalności gospodarczej. Tymczasem Władysław Karaś od 2011r. był prezesem PUIK. Jednocześnie pełni funkcję przewodniczącego Rady Powiatu Łukowskiego, a od 1994 r. prowadzi też działalność gospodarczą.
W swoim oświadczeniu majątkowym Karaś wykazał, że na "usługach i najmie” zarobił w 2013 r. ponad 172 tys. zł. Do jego portfela trafiło też ponad 151 tys. zł za kierowanie miejską spółką i ok. 23 tys. zł diety przewodniczącego rady.
- Za złamanie przepisów ustawy antykorupcyjnej nie przewiduje się sankcji karnych. Możemy jedynie wnioskować o odwołanie takiej osoby ze stanowiska - tłumaczy Dobrzyński. - W tym przypadku jednak czynności kontrolne i pokontrolne zostały zakończone z uwagi na rezygnację prezesa - dodaje rzecznik CBA.
Sprawa została zakończona, ale wątpliwości pozostały. 30 kwietnia Władysław Karaś rzeczywiście zrezygnował z fotela prezesa PUIK. Powód?
- Tylko ze względu na stan zdrowia zdecydowałem o rezygnacji ze stanowiska - ucina Karaś.
Dariusz Szustek, burmistrz Łukowa, nie ma zastrzeżeń do spółki kierowanej przez Karasia. - PUIK jest na plusie, nie ma potrzeby wykonywania nerwowych ruchów - uspokaja Szustek i dodaje: - Z zaskoczeniem przyjąłem rezygnację prezesa Karasia. Gdy uporządkuje swoje sprawy zdrowotne, będę go namawiał do powrotu (teraz firmą zarządza prokurent Wiesław Iwan, dotychczasowy zastępca dyrektora ds. technicznych - dop. red.)
Zarówno Szustek, jak i Karaś są członkami PiS.
Urzędnicy pod lupą prokuratury
- Śledztwo jest w toku - potwierdza Jolanta Niewęgłowska prokurator rejonowy w Łukowie. Chodzi o art. 231 kodeksu karnego, który m.in. mówi, że funkcjonariusz publiczny, przekraczając swoje uprawnienia w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do 10 lat. Janusz Kozioł starosta łukowski zaznacza jednak, że śledztwo nie ma związku z pracą urzędniczą. - To śledztwo wobec osób fizycznych, a nie starostwa - podkreśla.