Pomysł uruchomienia monitoringu w salach baletowych Bialskiego Centrum Kultury nie spodobał się niektórym rodzicom. Dyrekcja BCK zapewnia że go odłączyła.
- To zaburzałoby rytm zajęć. To dyskomfort i dla prowadzącego zajęcia i dla dzieci. Z każdej strony jesteśmy inwigilowani, trochę prywatności się należy - uważa jedna z pań, która odbierała swoje dziecko ze środowych zajęć tańca.
- Prowadząca powinna mieć swobodę wychowawczą w przekazywaniu wiedzy i utrzymaniu dyscypliny na zajęciach. A taki monitoring nakłada jakieś blokady. Ja nie chciałabym aby w pracy wisiała mi nad głową kamera - dodaje kobieta. - Z nami to nie było konsultowane. Kamery zostały zainstalowane w ferie. Nie było żadnej informacji - zwraca uwagę kolejna z mam.
- Komu by się spodobało, gdyby ktoś postronny patrzył jak dziecko tańczy, a na przykład legginsy mogą się dziecku zsunąć. Nie chcemy robić wojny, żeby to się na dzieciach nie odbiło - przyznaje kobieta która czekała w środę na dziecko. Rodzice zwracali uwagę, że nie podpisywali żadnej zgody na publiczne udostępnianie wizerunku dzieci.
Ale na drzwiach sali baletowej wisi już kartka "Uprzejmie informujemy że monitoring na salach został odłączony". - Jestem po rozmowach z rodzicami. Obiecałem że monitoring zostanie odłączony i zostanie przeniesiony w inne miejsca, na korytarze bądź na patio. Szanuję zdanie rodziców - mówi Mariusz Orzełowski dyrektor BCK i tłumaczy że kamery zostały uruchomione tylko na próbę.
- Monitoring tak naprawdę nie funkcjonował. Sprawdzaliśmy tylko czy monitory działają. Rodzice opowiadają że ktoś obserwował na korytarzu nagrania. To koloryzowanie. Bo akurat wtedy chodziłem po korytarzu i stał tam tylko pracownik który to montował i sprawdzał jak to działa - relacjonuje Orzełowski.
Dyrektor tłumaczy, że chciał wprowadzić monitoring dla poprawy jakości zajęć i bezpieczeństwa dzieci. - Gdy na zajęciach podczas figury akrobatycznej czy tanecznej dziecko złamie rękę albo nogę to wtedy może paść pytanie dlaczego nie skorzystaliśmy z monitoringu. Bo może być niejasne czy wina dziecka czy instruktora - argumentuje szef placówki.
Na korytarzu w BCK można znaleźć anonimową ankietę dla rodziców. Jedno z pytań brzmi "W celu zwiększenia bezpieczeństwa dzieci uczestniczących w zajęciach oferowanych przez BCK planujemy uruchomić bezpośrednią transmisję z zajęć, którą będzie można obejrzeć na monitorach usytuowanych w holu głównym instytucji - w Strefie Kulturalnego Rodzica. Czy zgadza się Pan/i na tego typu monitoring zajęć?". - Z ankiety wyszło że jest wielu zwolenników, ale i przeciwników. Nie będę skłócał rodziców między sobą. Sprawa jest załatwiona - podkreśla Mariusz Orzełowski.
Kwestia monitoringu w takich instytucjach jak BCK nie jest prawnie regulowana. - Posiłkowo stosuje się przepisy o ochronie danych osobowych. Bo wychodzimy z założenia że wizerunek dziecka to dana osobowa i jeżeli dzieci monitoruje się w taki sposób że można je na nagraniu rozpoznać, to na pewno wymagana jest zgoda rodziców - mówi dr Arwid Mednis, radca prawny, docent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
- Trzeba też poinformować rodziców kto będzie przetwarzał te dane z nagrań, w jaki sposób, w jakim celu - dodaje ekspert. Poza tym jego zdaniem monitorowanie jest "niezdrowe". - Zwłaszcza gdy mówimy o dzieciach, które mają wtedy świadomość że są cały czas pod kontrolą - stwierdza dr Arwid Mednis.