Dwóch warszawskich taksówkarzy przyjechało po ośmiu Wietnamczyków do Nowosiółek nad Bugiem, gdzie Azjaci przekroczyli zieloną granicę. Daleko nie odjechali – wpadli w Lublinie.
Akt oskarżenia przeciwko taksówkarzom za nadbużańską akcję z lipca ubiegłego roku trafił już do chełmskiego sądu.
– Transport Wietnamczyków telefonicznie koordynowało jeszcze dwóch mężczyzn, także z Warszawy – mówi Hanna Majewska z chełmskiego Ośrodka Zamiejscowego Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Z telefonicznych billingów wynikało też, że jeden z nich w czasie akcji utrzymywał również kontakt z nieustalonym mężczyzną mieszkającym w Moskwie – dodaje.
Wpadka taksówkarzy wiozących Wietnamczyków nie była przypadkowa. Funkcjonariusze Straży Granicznej wiedzieli, że zielona granica została naruszona. Także o tym, że do strefy nadgranicznej kierowały się dwie taksówki z warszawskimi numerami rejestracyjnymi. Skojarzyli fakty i przy pomocy lubelskich policjantów zastawili pułapkę.
Policjanci, którzy zatrzymali kierowców i pasażerów, niemal natychmiast przekazali ich funkcjonariuszom SG. Ci z kolei doprowadzili kierowców do prokuratury, a Wietnamczyków przekazali ukraińskim służbom granicznym.
Organizatorzy i wykonawcy transportu nielegalnych emigrantów będą odpowiadać przed sądem z wolnej stopy. Jedynym środkiem zapobiegawczym, jaki wobec każdego z nich zastosowano, jest indywidualnie zróżnicowane poręczenie majątkowe w wysokości od 2 do 7 tys. zł.
Czwórka warszawiaków oskarżona jest o „organizowanie wbrew przepisom ustawy przekroczenia granicy Rzeczypospolitej Polskiej przez ośmiu obywateli Wietnamu”. Grozi im za to kara pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat oraz grzywny. Do tej pory nikt z nich nie był karany.
Z zeznań Azjatów wynikało, że za przerzucenie ich przez granicę i przewiezienie w bezpieczne miejsce zapłacili od 5 do 10 tys. dolarów USA.
W tym przypadku z braku dowodów prokuratura ograniczyła postępowanie jedynie do incydentu związanego z transportem nielegalnych emigrantów.
– Nie było podstaw, aby potraktować to zdarzenie jako element działalności grupy przestępczej – tłumaczy prokurator Majewska.