Jeśli zobaczysz, że ktoś usiłuje na dziale z pieczywem żonglować bagietką albo na warzywach sprawdza czy por nadaje się do cyrkowych sztuczek to widzisz fana grupy Les Apostrophes.
Stworzona w 1997 roku przez żonglera Martina Schwietzke (reżyser artystyczny) oraz muzyka Jérôme Tchouhadjiana grupa Les Apostrophes pokazała program będący mieszanką francuskiej elegancji, brytyjskiego humoru jak z Monty Pythona. Trudno nawet streszczać numery eleganckich panów w garniturach, którzy stworzyli cyrkowe show używając naczyń, kartonowych pudeł, warzyw i bagietek. Piankowa delikatność gagów jak z niemego kina, precyzja i lekkość dowcipu uwiodła widzów. I jak tu wytłumaczyć, że ponad setka osób gotuje owację dwóm panom, którzy w synchronicznym duecie żonglują wiklinowymi koszykami na zakupy i… siateczkami szalotek (małe cebulki – red.)
W sobotę deszcz wygonił z ulic i placów w śródmieściu uczestników festiwalu do Plazy. Huk oklasków niósł się od parteru aż po najwyższe piętro. Tak właśnie było po występie grupy Les Apostrophes. Klienci, którzy w drodze z jednego butiku do drugiego przystanęli na chwilę stawali się publicznością.
- Zapraszamy na kolejny występ w ramach deszczoodpornego Carnavalu Sztuk-Mistrzów - krzyczał spiker i tłumek szedł na inne piętro oglądać kolejnych artystów.
W ogóle publiczność jest bez zarzutu, w deszczu kilkaset osób oglądało nocny Fire Show który o 22.30 zaczął się na placu Zamkowym. Schody zamkowe, murki były pełne widzów, gesty kordon patrzących okalał scenę na której wirowały w rytm muzyki płomienie, snuły się dymy i w ogóle było wybuchowo i ogniście.