

Dziś ostatni dzień 19. festiwalu Dwa Brzegi. Podczas sobotniej gali zamknięcia ogłoszono zwycięzców. Pierwszą nagrodę otrzymał krótkometrażowy film "Bloodline" krytykujący mur na granicy polsko-białoruskiej. Całe wydarzenie obejrzała rekordowa liczba widzów.

Pogoda i frekwencja w tym roku dopisały. W trakcie kazimierskiego festiwalu jurorzy (Katarzyna Wernke, Katarzyna Szustow i Michał Walkiewicz) obejrzeli 28 filmów. Zwycięzców poznaliśmy podczas sobotniej gali zamknięcia wydarzenia. Pierwszą nagrodę w wysokości 8 tys. zł otrzymał film "Bloodline" w reżyserii Wojciecha Węglarza.
Jak czytamy w opisie, opowiada on o losach żubra, "któremu mur na granicy polsko-białoruskiej uniemożliwia powrót do rodzinnego stada. Zagubione zwierzę staje się świadkiem dramatycznych wydarzeń". W imieniu twórców nagrodę odebrał autor zdjęć, Jonasz Mularz, który w trakcie krótkiego przemówienia zaakcentował rozczarowanie nowym rządem w kontekście sytuacji na wspomnianej granicy.
- Bardzo dziękujemy za przyjęcie naszego filmu, za to że mógł pocieszyć troszeczkę oczy (...). Ja też podziękuje naszym bohaterom, żuberkom. (...) Mały apel, że to dalej się dzieje na polsko-białoruskiej granicy. Zmieniliśmy władzę ale nic się nie zmieniło. Chyba jest gorzej, to wszystko jest jeszcze bardziej zaostrzone - powiedział zdobywca pierwszej nagrody, nie kryjąc rozczarowania z istnienia zapory chroniącej terytorium RP przed nielegalną migracją będącą skutkiem rosyjsko-białoruskiej wojny hybrydowej z Unią Europejską.
Jurorzy twórców 13-minutowego "Bloodline" nagrodzili za "najstarszy las świadkujący najstarszej zbrodni, za estetycznie, emocjonalnie oraz intelektualnie sycącą metaforę obojętności na cudzą krzywdę, a także za monumentalny portret bezstronnej przyrody".
Drugie miejsce - 6 tys. zł, "za kompletny portret chłopięcego dojrzewania w warunkach opresji - tych fizycznych, jak mury poprawczaka i tych społecznych, jak wzory męskości wykluczające wrażliwość, za surowy autentyzm i subtelną siłę wyrazu" otrzymał krótkometrażowy dokument "Świeżak" w reżyserii Michała Edelmana i Tomasza Pawlika.
Miejsce trzecie i 4 tys. zł powędrowało do twórców ediuty dokumentalnej "Nas nie lubią" w reżyserii Pauli Gidaszewskiej. To nagroda, jak czytamy, za "nienormatywne wrażliwości, których jesteśmy głodni, za twórczą odwagę wyruszenia na poszukiwanie queerowych przodków, za wnikliwe ukazanie dojrzałego śmiałka dnia codziennego, poszerzającego normy dla nas wszystkich; słowem — za queerstorie, na które czekamy".
Nagrodę za najlepsze zdjęcia otrzymała Aleksandra Szczepaniak za film "Przyciąganie", a wyróżnienie specjalne powędrowało do twórców filmu "On hold" w reżyserii Delii Hess.
- Cieszymy się wyjątkowo w tym roku z tak licznie obecnej publiczności. Znowu mamy rekord frekwencyjny. Bardzo cieszymy się, że gościliśmy tylu wspaniałych artystów, artystek, reżyserek, reżyserów (...). Pokazujecie jak interesują was rozmowy z naszymi gośćmi - mówiła dyrektorka festiwalu, Grażyna Torbicka, która podziękowała "wszechmocnym" za dobrą pogodę. - Ani jednego seansu plenerowego nie musieliśmy odwoływać - wspomniała, na koniec dziękując wszystkim, którzy pracowali przy organizacji wydarzenia.
Kilka słów do zebranych w dużym festiwalowym namiocie widzów powiedział przedstawiciel władz wojewódzkich. - Ten festiwal to takie nasze lubelskie Cannes, ale bardziej żywe, dotykające człowieka, jego wrażliwości, tego co tutaj się dzieje, a to co dzieje się w Kazimierzu, zostaje w Kazimierzu - mówił wicewojewoda lubelski, Wojciech Wołoch. - Dziękuję za ten zgiełk na ulicach i ciszę na seansach, dziękuję że jesteście tutaj w Kazimierzu, czujecie oddech miasta i festiwalu - mówił zwracając się do publiczności.
Tegoroczna edycja festiwalu rozpoczęła się 26 lipca, a zakończy się w niedzielę, 3 sierpnia.



