Dom to nie filia szkoły – pod taką nazwą ruszyła akcja zachęcająca nauczycieli, by nie zadawali prac domowych lub robili to tylko w wyjątkowych sytuacjach.
Do internetowej akcji przyłączyło się już ponad 10 tys. rodziców, którzy apelują do nauczycieli, by nie przeprowadzali też kartkówek z samego rana, kiedy dzieci są jeszcze senne; pozwalali poprawiać złe oceny nie raz czy dwa, ale do skutku; nie odpytywali dziecka, gdy widzą, że jest zmęczone lub smutne.
– Uczeń ma prawo do dzieciństwa, czasu wolnego i odpoczynku. Nie pozwólmy, by chory system pozbawiał ich tego prawa. To rodzic, a nie nauczyciel wie, gdzie jest granica wytrzymałości dziecka – tłumaczą organizatorzy akcji i sugerują, by rodzice w całym kraju składali w szkołach swoich dzieci „oświadczenia woli”.
– Dostałem dwa takie pisma, ale nie są one sygnowane nazwiskiem, lecz podpisane „rodzice” – przyznaje dyrektor jednej z lubelskich szkół podstawowych. – Szkoda, że ktoś nie przyszedł porozmawiać na ten temat. Myślę, że potrzebujemy szerokiej dyskusji na temat prac domowych i wypracowania w czasie debaty zmian korzystnych dla wszystkich stron. „Oświadczenia woli” nic natomiast nie zmienią, bo nie obligują nas do niczego. Rodzice nie mogą narzucać metod nauczania.
W oświadczeniach czytamy, że nauczyciele nie mają prawa do dysponowania „czasem pozaszkolnym” uczniów, a zatem zadając prace domowe naruszają prawo.
– W związku z tym proszę o dostosowanie praktyk dydaktycznych do obowiązującego stanu prawnego – apelują rodzice.
Apel zaczyna słyszeć coraz więcej nauczycieli. Kilku z nich zainicjowało w mediach społecznościowych akcję „Zadaję z sensem”. W jej ramach tłumaczą swoim kolegom po fachu, że prace domowe często są zadawane dla samego zadawania i niczemu nie służą.
– Z badań profesora Johna Hattiego wynika, że prace domowe są skuteczne tylko w gimnazjach i liceach. W szkołach podstawowych, zwłaszcza w najmłodszych klasach, są niepotrzebne – tłumaczy Barbara Ostrowska, nauczycielka i jedna z ambasadorów akcji. – Inne badania pokazują, że w szkole podstawowej zadawanie pracy domowej nie ma wpływu na poznawanie materiału.
– Mam nadzieję, że rodzice wspólnie z nauczycielami doprowadzą do zmiany sposobu nauczania – mówi Maria Iwanek, mama siódmoklasisty z Lublina. – Mam dosyć codziennego odrabiania z dzieckiem prac domowych do północy. Pracujemy razem, bo tak jest szybciej. Odrabiamy i staramy się nie myśleć o tym, że układanie raz w miesiącu krzyżówki z historii i biologii zupełnie niczemu nie służy.