

Niepozorne z wyglądu, ale bezcenne dla historii – trzy srebrne denary rzymskie oraz niezwykła obrączka z motywem splecionych dłoni, odnalezione na terenie województwa lubelskiego, właśnie zostały przekazane do urzędu konserwatorskiego. Te starożytne pamiątki już wkrótce będzie można zobaczyć w muzeach w Lublinie i Kazimierzu Dolnym.

Monety odkryto w różnych częściach regionu, ale łączy je nie tylko epoka – wszystkie pochodzą z czasów Cesarstwa Rzymskiego – lecz także pasja ich odkrywców. Dwa denary przekazało Niedrzwickie Stowarzyszenie Eksploracyjne, trzeci trafił do urzędu dzięki Panu Krzysztofowi Kozłowskiemu.
Najstarszy z denarów pochodzi z 75 roku naszej ery. Wybity w Rzymie, nosi wizerunek cesarza Wespazjana. Znaleziony został w okolicach Osmolic. Mimo uszkodzenia, zachował się na nim dobrze widoczny awers z głową władcy w laurowym wieńcu. Rewers, z ledwo czytelną legendą, przedstawia siedzącą boginię Pax z gałązką – personifikację pokoju, którego, jak wiadomo, Rzym zbyt długo nie zaznał.
Druga moneta pochodzi z czasów cesarza Kommodusa (syn Marka Aureliusza, znany z filmowej sławy dzięki „Gladiatorowi”). Odkryto ją w pobliżu Bełżyc. Na rewersie widnieje postać Concordii – bogini zgody – dzierżąca wojskowe sztandary. Symbolika? Niezła ironia, biorąc pod uwagę niespokojne czasy panowania tego ekscentrycznego cesarza.
Trzeci denar to dzieło mennicy z lat 170–171 n.e., kiedy na tronie zasiadał Marek Aureliusz, filozof w zbroi. Znaleziony w okolicach Rybitw, zachował nietypowy rewers z legendą w pięciu wierszach, zamkniętą w wieńcu. Mimo ułamania monety, jej identyfikacja była możliwa dzięki analizie archeologa Michała Piotra Grabowskiego.
Denary i bursztynowy szlak
Choć dziś trudno sobie to wyobrazić, tereny dzisiejszej Polski były swego rodzaju rzymską „strefą wpływów”. Monety, takie jak te opisane wyżej, trafiały do nas głównie dzięki kontaktom handlowym – szczególnie za sprawą słynnego szlaku bursztynowego. Apogeum napływu rzymskiego pieniądza przypada na lata 100–210 n.e., a najczęściej znajdowanymi monetami są właśnie denary cesarzy z tzw. „dynastii adoptowanej”.
Jaką funkcję pełniły te monety na naszych ziemiach? Archeolodzy wciąż się spierają – czy były to tylko środki płatnicze, czy raczej traktowano je jako czysty kruszec o wartości handlowej. Jedno jest pewne: srebrny denar miał swoją wartość – zarówno ekonomiczną, jak i symboliczną.
Obrączka z dawnych zaślubin
Na tym jednak znaleziska się nie kończą. Niedrzwickie Stowarzyszenie Eksploracyjne natrafiło również na intrygującą obrączkę, prawdopodobnie ze srebra, z motywem splecionych dłoni. Choć jej datowanie pozostaje niejasne, forma jednoznacznie nawiązuje do tzw. pierścionków „Fede” – znanych od czasów rzymskich, popularnych w średniowieczu i renesansie, a jeszcze dziś noszonych przez miłośników historii i romantyzmu.
Nazwa pochodzi od łacińskiego fides – wiara, lojalność, zaufanie – oraz od włoskiego mani in fede, czyli „ręce splecione w wierności”. Tego typu pierścienie były wręczane przez zakochanych jako symbol jedności, a w czasach rzymskich pełniły funkcję pierścionków zaręczynowych lub ślubnych.
W stronę muzealnych gablot
Odnalezione skarby trafią do zbiorów Muzeum Narodowego w Lublinie oraz do Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym. Tam każdy zainteresowany będzie mógł zobaczyć te cenne przedmioty i – kto wie – może poczuć oddech przeszłości, bijący z rzymskich monet i pierścionka, który być może wieki temu łączył dwoje zakochanych.
