Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

koronawirus

25 października 2021 r.
7:35

Minister zdrowia: Naszą intencją nie jest wprowadzanie lockdownu. Szkoły będą zamknięte?

(fot. Maciej Kaczanowski/archiwum)

Naszą intencją nie jest wprowadzanie kolejnego lockdownu, na który Polska nie bardzo może sobie pozwolić. Decyzje będą zapadać na początku listopada. Musimy mieć jasność, co do przebiegu rozwoju pandemii w ostatnim tygodniu października, ale szkół nie zamkniemy – mówi w rozmowie z PAP Adam Niedzielski, szef MZ

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
  • Szpitale na wschodzie Polski już się zapychają. Co zamierzacie z tym zrobić?

– Podczas poprzedniej fali przetestowaliśmy międzyregionalny system zarządzania leczeniem – jeśli w jakimś miejscu brakowało łóżek dla chorych na COVID-19, to pacjenci – transportem kołowym bądź lotniczym – przewożeni byli do innych województw. To, że w jednym regionie jest rzeczywiście duże obłożenie szpitali nie oznacza, że chorzy pozostaną bez pomocy. Dziś Lubelszczyzna w tym obłożenie przoduje – mamy tam 1000 hospitalizacji - nie ma drugiego takiego województwa, w którym byłoby ich aż tyle. W kolejnym, znacznie liczniejszym, województwie mazowieckim mamy w granicach 750 hospitalizacji. Ale zwracam tu też uwagę na fakt, że łóżek dla pacjentów z COVID-19 non stop przybywa. Każdy wojewoda ma plan uzupełniania bazy łóżkowej, w tym również wojewoda lubelski. Dostępnych łóżek na Lubelszczyźnie mamy ponad 1,3 tys. i będą nowe.

  • Czy bierzecie państwo pod uwagę to, że ze wschodu kraju – jak np. ta Lubelszczyzna, gdzie mieszkańcy nabędą odporność po przechorowaniu, albo przeniosą się do lepszego świata, więc wirus nie będzie miał się na kogo rozprzestrzeniać - fala pójdzie dalej, na zachód? Taką sytuację przesuwania się epicentrum pandemii do innych regionów obserwowano choćby w Niemczech.

– Bardzo uważnie patrzymy na to, co się dzieje dookoła Polski, jestem po rozmowie z ministrem zdrowia Rumunii, gdzie jest bardzo niski poziom wyszczepienia – ok. 30 proc. – i skrajnie trudna sytuacja epidemiczna. Dzieją się tam rzeczy dramatyczne. Jest tam dobowo 20 tys. zakażeń, a przypomnę, że Rumunia ma niemal o połowę mniej mieszkańców niż Polska. My tutaj snujemy rozważania o wprowadzaniu obostrzeń na poziomie wskaźnika wynoszącego maksymalnie 40 na 100 tys. mieszkańców na Lubelszczyźnie, a w Polsce w granicach 10. W Rumunii zakażenia idą w setki na 100 tys. To z jednej strony pokazuje, że szczepienia nas jednak zabezpieczają, ale z drugiej strony to, co się dzieje u naszych przyjaciół, powinno być ostrzeżeniem, że i u nas sytuacja może się szybko zmienić na gorsze, bo potencjał mutacji delta koronawirusa jest tak wysoki, że potrafi siać spustoszenie.

  • No i jeszcze na świecie pojawił się nowy wariant delty - AY4.2, o którym nie wiemy jeszcze zbyt wiele. Co rusz światowe agencje donoszą o kolejnych osobach zakażonych tą odmianą, ale brak jeszcze danych, czy jest bardziej zakaźna i złośliwa, niż poprzednie.

– To tzw. delta plus, także zaczynamy ją u siebie rejestrować. Pierwszy przypadek pojawił się we wrześniu. Teraz mamy już odnotowanych ponad 120 przypadków, ale to standardowa delta stanowi w Polsce 99 proc. przypadków.

Wracając do tego, co się dzieje wokół naszego kraju – na poniedziałek mam umówioną rozmowę z ministrem zdrowia Litwy – oni też mają ogromny problem. Rumunia i Litwa zwróciły się do nas z prośbą o bezpośrednią pomoc medyczną. Będziemy chcieli tam wysłać kilka zespołów medycznych do pomocy. W czwartek przywieziono do Polski drogą powietrzną ciężko chorych na COVID-19 z Rumunii, w piątek kolejnych. Wszyscy zostali umieszczeni w szpitalu w Łodzi. Niestety, transport chorym w ciężkim stanie transport nie służy, ale Rumuni nie maja wyboru. Polscy lekarze robią wszystko, żeby uratować tych chorych.

  • Polscy lekarze na samym początku pandemii, zanim zresztą wybuchła ona w Polsce, świadczyli pomoc chociażby we włoskim Bergamo, uczyli się także, jak reagować na ten zdrowotny kryzys, podglądając pracę amerykańskich służb ochrony zdrowia. Co my dziś możemy zaproponować naszym sąsiadom?

– Właśnie z tamtego doświadczenia, jak i z kolejnych, pochodzących ze wszystkich fal zakażeń, a szczególnie z trzeciej, korzystamy wysyłając naszych medyków. Polskie służby medyczne są jednymi z lepiej przygotowanych. Nasz system choćby przez chwilę nie przestał być wydolny – w przeciwieństw do systemów wielu innych państw. Mamy duże doświadczenie w zarządzaniu logistyką pandemii.

  • I jeszcze jedno pytanie – kim byli pacjenci rumuńscy, których zakwalifikowano do leczenia w Polsce, według jakich zasad się to odbywało?

– Decydują tu lekarze z Rumunii – w konsultacji z naszym szpitalem, do którego pacjenci trafiają. Niestety, oni nie mają wiele możliwości w zakresie leczenia respiratorowego. Ale pacjent musi się kwalifikować do transportu, bo nie każdego pod respiratorem można przewieźć

  • Zostańmy jeszcze na chwilę przy najbardziej dotkniętych pandemią regionach Polski – czyli Lubelszczyźnie i Podlasiu. Jak pan sądzi, skąd się bierze ta wielka nieufność ludzi mieszkających na tamtych terenach wobec szczepień, zdobyczy współczesnej medycyny i, w ogóle, nauki? Zapytany o to dr hab. Robert Szwed, socjolog z KUL, po przeanalizowaniu wszystkich możliwych opcji rozłożył ręce. Bo nie ma to przełożenia ani na poglądy polityczne, ani na wykształcenie, ani na wyznanie. Nie przydałyby się jakieś porządne badania, które – być może – pomogłyby w przekonywaniu Polaków do szczepień?

– Przez cały czas prowadzimy badania w zakresie stosunku do szczepień. Wynika z nich niezbicie, że skłonność naszego społeczeństwa do szczepień wzrosła – w grudniu ub.r. oscylowała wokół 37 proc., a obecnie wynosi ok. 70 proc. Myślę więc, że te wszystkie akcje promujące szczepienia dały dobry skutek. Zwłaszcza, że – porównując nas z innymi krajami UE – sceptycyzm wobec wszystkich szczepień, w tym szczególnie tych dobrowolnych, jak grypa, jest większy, niż w innych państwach Europy.

Odsetek zaszczepienia dorosłych obywateli Polski przeciw COVID-19 wynosi dziś ponad 60 proc. Została więc wykonana wielka praca. Oczywiście, bardzo bym chciał, żeby ta wartość osiągnęła sto proc., ale to niemożliwe. Jest, oczywiście, pewien margines osób, które, jeśli rozwieje się ich obawy – mniej, bądź bardziej uzasadnione – zaszczepi się. Macie panie rację, że przydałoby się duże badanie na ten temat, natomiast mnie dziś, jako ministra zdrowia, bardziej interesuje to, na ile jesteśmy skuteczni w zapobieganiu rozprzestrzeniania się pandemii.

  • Ze środowisk medycznych słyszymy głosy, że za bardzo osoby zarządzające pandemicznym kryzysem zafiksowały się na liczbach osób zakażonych. A za mało myślą o tym, jak chorych skutecznie leczyć. Kilka ośrodków w Polsce ma świetne wyniki dzięki temu, że unikają podłączania pacjentów do respiratorów – co powoduje koinfekcję i bakteryjne zapalenie płuc, oprócz tego wirusowego. A nawet tych, którzy wymagają wspomagania oddechowego, zamiast wprowadzać w stan śpiączki farmakologicznej, poddają tzw. wczesnej mobilizacji. To polega na ćwiczeniach, działaniu rehabilitantów. Zamiast śmiertelności w granicach 80-90-paru proc., jaka jest na covidowych OIOM-ach, mają wynik nieprzekraczający czterdziestu.

– Cenię wszystkie pojawiające się teorie. Tylko one są teoriami. Po pierwsze, pacjentami opiekują się lekarze, a nie minister zdrowia. Nie śmiałbym nikogo oskarżać, że źle leczy. Po drugie, pacjent pacjentowi nierówny. Rzeczywistość wygląda tak, że z punktu widzenia klinicystów obecna delta ma nieco inny przebieg, niż poprzednie warianty koronawirusa. W jej przypadku szybciej dochodzi do tzw. załamania.

Jeśli w poprzednich falach od zakażenia do wystąpienia objawów mijało niejednokrotnie ok. 7-10 dni., to obecnie ten czas kurczy się do 4-7 dni. Wcześniej – po wystąpieniu pierwszych objawów – był więc margines czasowy, żeby wykonać test, a po stwierdzeniu zakażenia zareagować – stosując choćby środki farmakologiczne. Dziś tego czasu już nie ma. Pacjenci zjawiają się w szpitalach – po kilku dniach od zakażenia – w stanie już bardzo złym. A najgorsze jest to, że oni po raz pierwszy mają wykonywany test na COVID dopiero w karetce, którą wezwali, bo się bardzo źle poczuli.

Przebieg choroby jest na tyle szybki, że tego marginesu – od pierwszych objawów, złego samopoczucia, które skłoni nas do wykonania testu – już nie ma. I kiedy taka osoba, z dużą niewydolnością oddechową, trafia do szpitala, to respirator nie jest widzimisię lekarza. On robi, co może, żeby uratować pacjenta. Ale faktycznie, ryzyko zgonu takiego człowieka z zaawansowaną wiremią i obłożeniem płuc jest wysokie. Oceniamy, że wynosi ok. 50 proc. a nawet więcej.

  • Sytuacja się zagęszcza, w sobotę pana resort podał, że odnotowano 6274 nowe zakażenia koronawirusem, zmarło 75 osób z COVID-19. W miarę postępu czasu będzie coraz gorzej, nie lepiej. Jaki jest na to plan?

– Jeżeli następny tydzień będzie przebiegał w podobny sposób, jak ten, który mamy za sobą, będzie to oznaczało, że maksymalny pułap zakażeń, który prognozowaliśmy na koniec listopada, pojawi się już w październiku. Jeśli już teraz zbliżamy się średnio do 5 tys. zachorowań dziennie, to pod koniec miesiąca może to być już 7 tys. w ciągu doby – jeżeli nie więcej.

Nasze działania będą zależeć od tego, jak się będzie rozwijała sytuacja, a przesądzi o tym najbliższych siedem dni. Jeśli będziemy na koniec października na średnim poziomie powyżej 7 tys. zachorowań w ciągu doby, to trzeba będzie zastanowić się, czy nie podjąć jakichś bardziej restrykcyjnych kroków.

Ani ja, ani premier, nie planowaliśmy wprowadzania obostrzeń w sytuacji, gdyby realizował się założony wcześniej scenariusz przebiegu IV fali pandemii, czyli 5 tys. zakażeń dziennie na koniec miesiąca. Nie było takiego założenia.

Decyzje będą zapadać na początku listopada. Musimy mieć jasność, co do przebiegu rozwoju pandemii w ostatnim tygodniu października. Chcę jednak podkreślić, że dla rządu restrykcje są ostatecznością ze względu na to, jakie pociągają za sobą koszty społeczne i gospodarcze. Wiemy, co się dzieje, kiedy dzieci nie chodzą do szkoły. Wiemy, co oznacza zamykanie gospodarki dla firm i PKB. Ale oczywiście bierzemy pod uwagę, że trzeba będzie wprowadzić jakieś zdecydowane działania, jeśli będzie ryzyko, że system ochrony zdrowia będzie zagrożony paraliżem. Dla mnie, jako ministra zdrowia, największym wyzwaniem jest utrzymanie jego drożności i płynności w przyjmowaniu pacjentów.

  • Bierzecie więc pod uwagę konieczność ponownego zamknięcia szkół?

– To akurat jest wykluczone. Nie ma takiego planu, szkoły pozostaną otwarte. Oczywiście, w razie konieczności, pojedyncze placówki będą czasowo przechodziły na nauczanie zdalne, inne na hybrydowe, ale co do zasady – dzieci będą uczyły się stacjonarnie.

  • To w takim razie musimy zapytać, czego będą dotyczyły te „restrykcyjne kroki”. I jeszcze – czy bierzecie pod uwagę regionalizację w ich wprowadzaniu?

– Jest wiele argumentów za regionalizacją. Zwłaszcza, że widać duże rozwarstwienie. W tej chwili – jak już mówiliśmy – wschód Polski, a zwłaszcza dwa województwa – podlaskie i lubelskie – bardzo odstają pod kątem zakażeń. Dlatego też to one znajdą się pod lupą, ale proszę nie pytać o konkretne rozwiązania, bo jeszcze na to za wcześnie.

Kwalifikując dany region do konkretnej strefy bezpieczeństwa epidemicznego będziemy się kierować nie tylko liczbą zakażeń na 100 tys. mieszkańców, ale także poziomem wyszczepienia, no i oczywiście obłożeniem szpitali oraz możliwością dalszego budowania buforu łóżek.

Przy czym ów współczynnik zakażeń na 100 tys. mieszkańców zostanie zwiększony w stosunku do poprzednich fal. Obecnie plan jest taki, że przekroczenie progu 48 zakażeń na 100 tys. (średnia zakażeń z 7 dni – PAP) będzie decydowało o tym, by region stał się strefą czerwoną, a 24 zakażeń na 100 tys., by przekształcony został w strefę żółtą. Byłoby to zatem czterokrotne zwiększenie obowiązujących w zeszłym roku limitów. Ale nie jest to jeszcze przesądzone.

Tak naprawdę chciałbym, żebyśmy nie musieli wprowadzać żadnych dodatkowych obostrzeń, ale żeby ludzie stosowali się do przepisów, które już obowiązują – nosili maseczki w miejscach publicznych, stosowali dystans, myli ręce. To naprawdę nas chroni i pomaga zatrzymać transmisję. Niestety, dyscyplina społeczna bardzo się rozluźniła, stąd dzisiejsze problemy.

  • Sami do tego państwo doprowadziliście, nie egzekwując przepisów, trzeba było reagować wcześniej, zanim mleko się rozlało. Ale rozumiemy, że latem, kiedy zakażeń było mało, chcieliście dać ludziom odetchnąć.

– Prawda jest taka, że w czasie, kiedy było po sto zakażeń dziennie, nie było sytuacji kryzysowej, nie było też większego sensu działać nadreaktywnie. Ale po powrocie do pracy, do szkół, sytuacja się zmieniła. Niestety, ludzie przenieśli swoje wakacyjne zachowania do całkiem nowych realiów, co staje się coraz bardziej niebezpieczne. Częściowo wynika to również z wymęczenia psychicznego. Duża część osób wypiera istnienie epidemii.

  • Jechał pan ostatnio metrem albo autobusem?

– Nie dane mi jeździć komunikacją miejską, gdyż, niestety, muszę korzystać z ochrony SOP. Jednak żona i syn, oraz moi współpracownicy, przemieszczają się środkami komunikacji miejskiej i zdają mi relację, co się tam dzieje.

Dlatego wspólnie z komendantem głównym policji uzgodniliśmy, że patrole będą się częściej tam pojawiały. Mówię o całym kraju, nie tylko woj. lubelskim i podlaskim, choć w tych dwóch województwach ta kontrola jest jeszcze ściślejsza i wspólna z Sanepidem.

Niemniej jednak jeszcze raz chcę podkreślić, uspokoić – naszą intencją nie jest wprowadzanie kolejnego lockdownu, na który Polska, tak samo, jak inne kraje, nie bardzo może sobie pozwolić. Apeluję do wszystkich, żeby jeszcze trochę się zmobilizowali, zachowali dyscyplinę. To naprawdę wystarczy.

Jesteśmy w dużo lepszej sytuacji, niż rok temu. Teraz ryzyko utraty wydolności systemu ochrony zdrowia jest o wiele mniejsze. To widać, jeśli zestawi się aktualne dane z tymi z ubiegłego roku. W zeszłym roku, o tej porze, mieliśmy do czynienia już z ponad dwunastoma tysiącami nowych przypadków dziennie – obecnie jest ich o połowę mniej. Wtedy ponad 10 tys. pacjentów przebywało w szpitalach – dziś o połowę mniej. Ja wiem, że już wszyscy mają dość, ale jeśli się zmobilizujemy, damy radę.

  • Co jednak, jeśli – mimo wszelkich starań, nawoływań – fala pandemii będzie wzbierać?

– No cóż, przygotowujemy infrastrukturę na niekorzystny scenariusz. W tej chwili mamy 8700 łóżek w gotowości, ale w 48 godzin możemy ją zwiększyć o 10 tys., tzn. o ponad 8 tys. w standardowych szpitalach, a 1,6 tys. w szpitalach tymczasowych.

  • Ciągle czekamy na ustawę, która da możliwość pracodawcom sprawdzać, czy ludzie, których zatrudniają, są zaszczepieni. Ale wciąż jej nie ma. Brak woli politycznej, jak to się mówi w państwa świecie?

– Oceniliśmy, że w tej chwili, przy obecnej liczbie zakażeń, ten projekt ma na tyle duże koszty społeczne, wiązałby się z taką negatywną reakcją, że na razie nie dojdzie do jego wprowadzenia. Sytuacja epidemiczna mimo wszystko jeszcze tego nie wymaga. Ale zastrzegam, że to się może zmienić... bardzo szybko.

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Daniel Rusek (Górnik Łęczna): Pokazaliśmy dwa oblicza w Opolu

Daniel Rusek (Górnik Łęczna): Pokazaliśmy dwa oblicza w Opolu

Górnik Łęczna w pierwszej połowie meczu w Opolu przeciwko Odrze zaprezentował się bardzo korzystnie. Niestety, po przerwie w grze zielono-czarnych coś się zacięło i ostatecznie szalę zwycięstwa na swoją korzyść przechylili gospodarze. Jak niedzielne spotkanie podsumowali obaj trenerzy?

GKS Górnik Łęczna rzutem na taśmę pokonał Pogoń Dekpol Tczew

GKS Górnik Łęczna rzutem na taśmę pokonał Pogoń Dekpol Tczew

GKS Górnik Łęczna zakończył rundę jesienną na drugiej pozycji. To duży sukces podopiecznych Artura Bożyka

Dwa dni, dwa filmy i spotkania z gwiazdami. Alchemia kina w Stylowym
24 listopada 2025, 18:30

Dwa dni, dwa filmy i spotkania z gwiazdami. Alchemia kina w Stylowym

Zbliża się 13. Przegląd Filmowy Alchemia Kina. W Centrum Kultury Filmowej „Stylowy” w Zamościu zostaną pokazane dwa ciekawe filmy, a po każdej z projekcji zaplanowano spotkania z twórcami. Przyjadą aktorzy: Karolina Gruszka, Jan Englert i Beata Ścibakówna.

Projektują nowe kąpielisko w regionie. Tak może wyglądać (wizualizacje)
galeria

Projektują nowe kąpielisko w regionie. Tak może wyglądać (wizualizacje)

To dopiero wstępna koncepcja projektowa. Ostateczna będzie gotowa za kilka miesięcy. A jeśli znajdą się pieniądze na realizację planów, to w Lubelskiem przybędzie nowe kąpielisko. Burmistrz miasta obiecał je w kampanii wyborczej.

Do wypadku doszło dzisiaj wieczorem

Poważny wypadek na DK 17. Sześć osób trafiło do szpitala

Sześć osób trafiło do szpitali po wypadku, który wydarzył się dzisiaj (9 listopada) wieczorem na drodze krajowej nr 17 w Suminie. Trasa między Zamościem a Tomaszowem jest zablokowana.

Łukasz Kowalski zapewnia, że przeciwko inwestycji nic nie ma i rozumie, że musi się ona wiązać z utrudnieniami, ale uważa, że drogowcy powinni bardziej angażować się w to, co mają do zrobienia
galeria

Narzekają na drogowców na krajówce. „Jak rozgrzebaliście, to róbcie”

Gładka jezdnia, nowe chodniki i ścieżki rowerowe na pewno ułatwią mieszkańcom życie. Ale póki co drogowa inwestycje je utrudnia. Część mieszkańców domów położonych przy krajowej 74 w Szopinku pod Zamościem skarży się, że drogowcy pracują jak muchy w smole.

Szpital "papieski" w Zamościu

Kolejne pieniądze z KPO dla szpitala. Teraz zainwestują w kardiologię

Ponad 15 mln złotych dla szpitala "papieskiego" w Zamościu. To kolejna dotacja, jaką przyznano placówce z Krajowego Planu Odbudowy. Tym razem chodzi o inwestycję na oddziale kardiologicznym.

Terytorialsi ruszają ze szkoleniami. Przygotują mieszkańców do działań w kryzysie

Terytorialsi ruszają ze szkoleniami. Przygotują mieszkańców do działań w kryzysie

Ruszył ogólnopolski program „wGotowości”, którego celem jest przygotowanie mieszkańców do działania w sytuacjach kryzysowych. To bezpłatne szkolenia obronne dla osób pełnoletnich, organizowane przez Ministerstwo Obrony Narodowej. Na Lubelszczyźnie pierwsze zajęcia odbędą się 22 listopada. Poprowadzą je żołnierze 2 Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej.

Sensacyjna domowa porażka Bogdanki LUK Lublin

Sensacyjna domowa porażka Bogdanki LUK Lublin

Bogdanka LUK Lublin, dość nieoczekiwanie, przegrała w hali Globus z PGE GiEK Skrą Bełchatów 1:3

Przybywa specjalistów w powiatowym szpitalu. Niedługo otwarcie nowej poradni

Przybywa specjalistów w powiatowym szpitalu. Niedługo otwarcie nowej poradni

W październiku przy szpitalu wznowiła działalność jedna poradnia, inna została wzmocniona, a w listopadzie przybędzie jeszcze jedna nowa. Te zmiany w SPZOZ dobre wiadomości dla pacjentów z Hrubieszowa i okolic.

Budowa pingwiniarni w ZOO już ruszyła, a prace są dość zaawansowane. Wszystko powinno być gotowe w sierpniu 2026 roku

Unijne miliony dla miasta. Będą kamery, zielone strefy i pingwinarium

Zamość to jeden z siedmiu samorządów, które odebrały w Lublinie umowy o dofinansowanie w wysokości 49 mln zł dla wartych ok. 77 mln zł inwestycji w ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. Miasto zadba dzięki temu o bezpieczeństwo i zieleń, a w ZOO zbuduje pingwinarium.

Jan Komasa w Zamościu. Reżyser przyjedzie na specjalny pokaz
20 listopada 2025, 19:00

Jan Komasa w Zamościu. Reżyser przyjedzie na specjalny pokaz

Nie zawsze podczas projekcji filmu jest okazja do spotkania z reżyserem. Ale w Zamościu będzie. Jan Komasa przyjedzie do miasta i spotka się z widzami przy okazji specjalnego pokazu „Rocznicy”.

Avia Świdnik wygrywa w Dębicy. Cenne zwycięstwa Podlasia Biała Podlaska i Chełmianki

Avia Świdnik wygrywa w Dębicy. Cenne zwycięstwa Podlasia Biała Podlaska i Chełmianki

Świdnicka Avia dopisała cenny komplet punktów po wyjazdowej wygranej z Wisłoką Dębica

Basen w Łukowie został oddany do użytku 30 lat temu. Nie jest w bardzo złym stanie, ale wymaga, zdaniem władz miasta, zastąpienia nowym obiektem.

To ostatni sezon na starym basenie. Miasto chce budować mini aquapark

Klamka zapadła. Łuków zbuduje nową krytą pływalnię. Właśnie ogłoszono przetarg na tę inwestycję. To oznacza, że rozpoczęty we wrześniu sezon na starym, 30-letnim basenie jest ostatnim w historii tego obiektu.

Świdniczanka wygrała derby ze Stalą Kraśnik w Betclic III Lidze [ZDJĘCIA]
galeria

Świdniczanka wygrała derby ze Stalą Kraśnik w Betclic III Lidze [ZDJĘCIA]

W meczu derbowym w Betclic III Lidze Świdniczanka pokonała Stal Kraśnik

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium