W poniedziałek w Warszawie IPN udostępnił dziennikarzom dokumenty dotyczące agenta SB „Bolka”, znalezione w domu gen. Czesława Kiszczaka. Zrobił to, choć papiery nie przeszły ekspertyzy grafologicznej. Dziś teczki dostępne będą w Lublinie.
Spodziewamy się sporego zainteresowania, już w poniedziałek do południa mieliśmy ok. 20 telefonów w tej sprawie. Z uwagi na to, że w naszej czytelni jest tylko osiem miejsc, nie wykluczamy wydłużenia czasu jej pracy – mówił nam Marcin Krzysztofik, naczelnik Oddziałowego Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów w lubelskim IPN. – Ale w ostatnich dniach sporo osób zwraca się też do nas o udostępnienie informacji na swój temat, bądź dotyczących innych osób. Zazwyczaj mieliśmy po kilkanaście takich wniosków w miesiącu. Od ubiegłej środy otrzymujemy ich po 5–6 dziennie – dodaje.
Wałęsa: Nie współpracowałem z SB
Co znajduje się w pierwszym pakiecie akt udostępnionych przez IPN? Prezes IPN Łukasz Kamiński informował, że w dokumentach znajdują się m.in. teczka personalna (licząca 90 kart) i teczka pracy TW „Bolek” (licząca 279 kart). Prezes IPN powiedział, że dokumenty znajdujące się w obu teczkach obejmują lata 1970–1976.
– W teczce personalnej znajduje się koperta, a w niej odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa podpisane: Lech Wałęsa „Bolek”. Wśród dokumentów znajdujących się w tej teczce są również m.in. odręczne, podpisane pseudonimem „Bolek”, pokwitowania odbioru pieniędzy – mówił Kamiński.
Jak zaznaczył, w teczce pracy tajnego współpracownika, w oryginalnych okładkach znajdują się liczne doniesienia tajnego współpracownika pseudonim „Bolek” oraz notatki funkcjonariuszy SB ze spotkań z nim.
– Część doniesień pisana jest odręcznie i podpisana pseudonimem „Bolek” – mówił szef IPN.
Prezes Kamiński zapowiedział, że w ramach procedur dokumenty będą poddane różnego rodzaju badaniom i weryfikacji, w tym także „ekspertyzom typu grafologicznego”. Według opinii eksperta archiwisty dokumenty są autentyczne.
– Nie może być żadnych materiałów mojego pochodzenia – zapewnia tymczasem Wałęsa. Pisał w sieci, że nie współpracował z SB, ale popełnił błąd, dał słowo „sprawcy” i nie może ujawnić prawdy. Wskazał, że jako donosy mogły zostać wykorzystane jego odręczne notatki zarekwirowane podczas rewizji.
Skąd ten pośpiech?
W ubiegły wtorek w mieszkaniu Marii Kiszczak został zabezpieczony przez prokuratora IPN „szereg dokumentów, których wstępna analiza wskazuje, że podlegają przekazaniu do zasobu archiwalnego IPN”.
Czynności podjęto w ramach wszczętego w 2015 r. śledztwa ws. ukrycia przez osobę nieuprawnioną dokumentów podlegających przekazaniu IPN. Przepisy karne ustawy o IPN przewidują karę od 6 miesięcy do 8 lat więzienia dla tego, kto „będąc w posiadaniu dokumentów podlegających przekazaniu Instytutowi, uchyla się od ich przekazania, utrudnia przekazanie lub je udaremnia”. Wdowa po Kiszczaku zgłosiła się do IPN w zeszłym tygodniu, oferując sprzedaż dokumentów dotyczących TW „Bolek” za 90 tys. zł.
Prezes IPN pytany skąd taki pośpiech Instytutu w udostępnianiu akt „Bolka” i czy wystarczyło kilkadziesiąt godzin, aby mieć pewność, że dokumenty są oryginalne odparł, że „trzeba ważyć decyzje”.
– Są argumenty za szybkim udostępnieniem i za tym, by poczekać. Ponieważ sprawa wzbudza emocje, potrzebne było sprawne działanie IPN, aby jak najszybciej opinia publiczna mogła się dowiedzieć, co jest zawarte w tych dokumentach – mówił.
(toma)
Sonda: Co sądzisz o dokumentach z szafy Kiszczaka i sprawie współpracy Lecha Wałęsa z SB?
Kiszczak: Udostępnijcie 5 lat po śmierci Wałęsy
W udostępnionych w poniedziałek przez IPN materiałach znajduje się pismo Czesława Kiszczaka, datowane na 5 kwietnia 1996 r., do dyrektora Archiwum Akt Nowych w Warszawie, w którym prosi on, by dokumenty dotyczące Lecha Wałęsy udostępnić nie wcześniej niż pięć lat po śmierci polityka.
„Załączone dokumenty dot. współpracy Lecha Wałęsy z SB do 1989 r. uchroniłem przed ich wykorzystaniem do jego kompromitacji, a także Ruchu, któremu przewodził; zaś po 1989 r. przed ich zniszczeniem lub wykorzystaniem, zarówno przez ludzi prawicy, jak i lewicy, do rozgrywek politycznych” – napisał Kiszczak.
Jego zdaniem „dokumenty te winny być zachowane i w spokojnych czasach udostępnione poważnym naukowcom – historykom”. W jakimś stopniu ułatwią im obiektywne i rzetelne opisanie naszej najnowszej historii” – ocenił. „Proszę Pana, by uczyniono to nie wcześniej jak w 5 lat po śmierci Lecha Wałęsy” – napisał Kiszczak.
Pismo kończy się podpisem „z wyrazami szacunku gen. broni w st. spocz. Czesław Kiszczak”.
W widniejącym pod nim postscriptum Kiszczak napisał, że „dokumentami tymi, lub wiedzą z nich wynikającą, nigdy nie posiłkował się w licznych kontaktach z L. Wałęsą”.
Kurier PAP