120 rocznica urodzin pułkownika Mariana Kozielewskiego. Kwiaty na waszyngtońskim grobie, msza w warszawskiej bazylice Świętego Krzyża.
W dniu 120. urodzin pułkownika Mariana Kozielewskiego, na jego grobie na cmentarzu Góry Oliwnej w Waszyngtonie złożone zostały kwiaty. W imieniu przebywającego w Polsce attache obrony generała Cezarego Wiśniewskiego zrobił to pułkownik Michał Sprengel.
Pułkownik Kozielewski był najstarszym bratem Jana Kozielewskiego, późniejszego legendarnego emisariusza, który wszedł do historii jako Jan Karski.
Marian Kozielewski, czterokrotnie honorowany Krzyżem Walecznych, został legionistą Józef Piłsudskiego mając szesnaście lat. Przeszedł szlak bojowy Legionów. Był ranny, przebywał w niewoli, by powrócić do służby. Ze względu na stan zdrowia przeszedł do służby w Policji Państwowej.
Poprzez komendantury powiatowe w Radomsku, Włoszczowej i Szydłowcu oraz wojewódzkie w Nowogródku i Lwowie osiągnął w 1934 roku pozycję komendanta stołecznego policji w Warszawie.
Po kapitulacji Warszawy, po bohaterskiej jej obronie we wrześniu 1939 roku, sprawował komendę Polskiej Policji Porządkowej (tzw. granatowej). Stworzył w jej ramach sprawną organizację konspiracyjną. Aresztowany przez gestapo w maju 1940 roku przez kolejny rok więziony był w obozie KL Auschwitz.
Po zwolnieniu, dzięki zabiegom Podziemia, zorganizował siły policyjno-porządkowe Państwa Podziemnego – Państwowy Korpus Bezpieczeństwa. Stał na jego czele do końca listopada 1943 roku. Walczył w Powstaniu Warszawskim będąc dwukrotnie rannym.
Po ucieczce z obozu w Pruszkowie, ukrywał się w Szydłowcu. Po wkroczeniu Armii Czerwonej, uniknął aresztowania przenosząc się do rodzinnej Łodzi. Tam jednak NKWD wpadło na jego ślad i musiał uciekać z Polski. Dotarł do amerykańskiej strefy okupacyjnej w Berlinie, a stamtąd do Francji. Tam służył w Polskich Kompaniach Wartowniczych.
Dzięki Janowi Karskiemu emigrował do Kanady w 1948 roku, gdzie wraz z żoną prowadził farmę rolniczą pod Montrealem. W 1960 roku osiadł w Waszyngtonie. Odmówił renty dla uchodźców politycznych i kombatantów uważając, że Polska została zdradzona w Jałcie przez Amerykę.
Pracował jako strażnik Corcoran Gallery. Ze skromnej pensji pomagał swoim towarzyszom broni w kraju. W lipcu 1964 roku popełnił samobójstwo.
Attachat Obrony Ambasady RP w Waszyngtonie zajmie się grobem pułkownika Mariana Kozielewskiego w sposób permanentny, podobnie jak grobem spoczywającego obok generała Jana Karskiego, pamiętając o ważnych datach z ich pięknych biografii.
Attachat będzie także asystować wizycie rodziny Kozielewskich na grobach obu braci, do jakiej dojdzie niebawem.
– Jestem za to głęboko wdzięczna – mówi dr Wiesława Kozielewska-Trzaska, bratanica obu polskich bohaterów i chrzestna córka Jana Karskiego. – Doceniam to, co Wojsko Polskie robi w ostatnich latach dla uczczenia ich pamięci.
Z kolei w Warszawie, w bazylice Świętego Krzyża, z którą blisko związana była rodzina Kozielewskich, specjalną mszę w intencji pułkownika odprawił proboszcz parafii ksiądz kustosz Robert Berdychowski. Portretując w homilii postać Mariana Kozielewskiego podkreślił znaczenie, jakie miał on dla formowania swego młodszego brata Jana, którego powiódł do czynów heroicznych, o których mówi dziś cały świat.
– Takie rody, jak Kozielewskich, są solą polskiej ziemi… – wybrzmiało.