Mazańcowice (woj. śląskie). Nauczycielka wróciła w niedzielę z Rzymu, w poniedziałek poszła do szkoły, a wieczorem zgłosiła się do szpitala i została skierowana na badania pod kątem koronawirusa. Wójt postanowił zamknąć szkołę i przedszkole. Do placówki, w której uczy się 700 dzieci, przyszło dzisiaj jedno.
- Zadałem sobie pytanie czy jako rodzic, gdybym miał takie przesłanki, czy bym posłał dziecko do szkoły? No i stwierdziłem, że na pewno bym tego nie zrobił – uzasadnił swoją decyzję Janusz Pierzyna, wójt gminy Jasienica.
Jak informuje dyrektorka placówki, do szkoły przyszedł tylko jeden z blisko 700 uczniów.
Mama ucznia, który stawił się w szkole mówi, że nie boi się, że jej syn może się czymś zarazić w szkole.