Prezydent Andrzej Duda postanowił uhonorować profesora Szewacha Weissa, byłego przewodniczącego parlamentu Izraela – Knesetu i byłego ambasadora państwa żydowskiego w Polsce Orderem Orła Białego. Najwyższym odznaczeniem Rzeczypospolitej Polskiej, które zostanie niebawem wręczone w Jerozolimie.
W 2004 roku prezydent Aleksander Kwaśniewski uhonorował Szewacha Weissa Krzyżem Wielkim Orderu Zasługi RP. Tym samym staje się on pierwszym cudzoziemcem, który nie będąc głową państwa może poszczycić się dwoma najwyższymi orderami polskimi. Jest to fakt bezprecedensowy.
Szewach Weiss przyszedł na świat w lipcu 1935 roku w Borysławiu w województwie lwowskim, w rodzinie Meira i Gitli Weissów, prowadzących tam sklep spożywczy.
Po wkroczeniu hitlerowców Weissowie uciekli z getta. Najpierw schronienia udzieliła im Ukrainka Julia Lasota, potem Polacy – najpierw Michał i Anna Góralowie, a później Maria Potężna i jej syn Tadeusz. Następnie przenieśli się do kryjówki za podwójną ścianą ich sklepu, przygotowaną potajemnie przez ojca.
Po wojnie rodzina przeniosła się do Wałbrzycha, a w 1946 roku po przekroczeniu „zielonej granicy” z Czechosłowacją, przez Bratysławę, Wiedeń i Linz dotarła do Rzymu. W grudniu 1947 roku odpłynęli z Genui do Hajfy, by osiąść na ziemi żydowskiej. Już na niej trzynastoletni Szewach świętował proklamowanie w 1948 roku państwa Izrael.
Ukończył średnią szkołę rolniczą Hadassim niedaleko Netanii. Tam jego nauczycielem i mentorem został pochodzący z polski żydowski socjalista Michael Kasztan, który uformował go politycznie.
Szewach odnosił sukcesy sportowe. Trenował biegi średnie i podnoszenie ciężarów. W 1954 roku był jednym najlepszych sportowców izraelskich. Kres karierze położył poważny wypadek samochodowy w 1965 roku.
Podczas służby wojskowej zaangażował się w życie kulturalne – jako podoficer do spraw kultury dla północnej części Izraela. Dzięki temu został dziennikarzem radiowym, przez 6 lat prowadził audycje.
W 1959 roku poślubił Esterę. Z małżeństwa urodziła się córka Ifat i syna Noam.
W latach 1969-1981 był radnym w Hajfie, od 1977 do 1999 członkiem Komitetu Centralnego izraelskiej Partii Pracy i bliskim współpracownikiem jednego z jej liderów Icchaka Rabina (drugim był rywalizujący z nim Szimon Peres).
Od 1981 był parlamentarzystą wybranym do Knesetu, gdzie szybko zasłynął, jako mówca i polemista. W latach 1988–1992 był wiceprzewodniczącym, a następnie w 1992 roku został wybrany zdecydowaną różnicą głosów (76:32) przewodniczącym, na kolejne cztery lata. W latach 1984–1999 był delegatem izraelskiego parlamentu do Rady Europy.
Wielokroć reprezentował Izrael na forach międzynarodowych. Wykładał również na stworzonym przez siebie Wydziale Mediów Uniwersytetu w Hajfie.
Za niezwykle ważne w swoim życiu uważał Szewach Weiss spotkanie z profesorem Janem Karskim, do którego doszło w domu izraelskiego polityka w 1996 roku. Tak o tym pisał z okazji setnej rocznicy urodzin polskiego Bohatera czasu Holocaustu:
„Z mojej perspektywy bardzo wyraźnie widać, jak potrzebny jest światu pokój, zrozumienie i tolerancja. Widać także, czym jest i jakie przynosi skutki antysemityzm, fanatyzm, brak szacunku człowieka do drugiego człowieka. Z tej perspektywy ciągle wyraźnie widzę, jak arcyważnymi są heroizm i ideały Jana Karskiego, o których wciąż mamy obowiązek mówić, przypominać, uczyć.
Pamiętam, kiedy w moim domu w Hajfie zjawiła się grupa ludzi z Polski. Realizowali film o Janie Karskim. Byłem szczęśliwy, że mnie odwiedzili, tak wiele chciałem im opowiedzieć. Kierował tym przedsięwzięciem polski dziennikarz Waldemar Piasecki. Pamiętam wspaniałą, przyjazną i serdeczną atmosferę tego spotkania. To było ważne, ponieważ wkrótce mieliśmy zacząć rozmawiać także o rzeczach trudnych i bolesnych.
Podczas tej pięknej, pełnej emocji i wzruszeń dyskusji przyznaliśmy obaj, że Karski odebrał światu zachodniemu „alibi”, że w czasie wojny nie wiedział on nic o zbrodni Holocaustu i był przerażony tym, co odkryto w obozach koncentracyjnych. Świat wiedział, ale nic nie zrobił.
Było to przypomnienie misji Jana Karskiego z 1942 roku. Jako naoczny świadek zbrodni dokonywanej na narodzie żydowskim dostarczył jej dokumentację do przywódców koalicji antyhitlerowskiej w Londynie i Waszyngtonie oraz w imieniu Żydów, a także władz Państwa Podziemnego zaapelował o ratunek, o konkretną akcję. Niestety, misja nie wydała rezultatów. Świat ze swoimi instytucjami pozostał obojętny. Zawiódł.
Egzamin zdała ludzkość, poszczególni ludzie, którzy decydowali się ratować swoich braci bez oglądania się na cele strategii wojennej kreowanej przez Churchilla czy Roosevelta. Oni ocalili świat.
Jednocześnie ujawniona i potwierdzona została prawda polityczna, że naród bez państwa w sytuacji ekstremalnej pozostawiony zostaje sam sobie i nikt się o niego nie upomni. Młody polski dyplomata i żołnierz Podziemia Jan Karski osobiście uczestniczył w przeprowadzeniu dowodu na to, że: wielcy ówczesnego świata zawiedli, mali nie, ale więcej może się to już nie udać, gdy Żydom odmawiać się będzie prawa do państwa i ojczyzny.
Jan Karski po tym, jak świat dowiedział się, że przeżył II wojnę, mieszka w Waszyngtonie i jest znanym profesorem jezuickiego Georgetown University, został przywrócony świadomości opinii publicznej jako jeden z największych autorytetów moralnych.
Instytut Pamięci Yad Vashem uhonorował go tytułem „Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata”. Był to przypadek unikalny. Dotyczył bowiem Sprawiedliwego, który osobiście... nie uratował żadnego Żyda. Chciał uratować wszystkich, jakich jeszcze było można. Romantycznie i idealistycznie uważał, że zdoła przekonać wielkich ówczesnego świata do natychmiastowego i skutecznego działania na rzecz powstrzymania Holocaustu.
Za to nominowano go do Pokojowej Nagrody Nobla w 1998 roku. Półwiecze Izraela było do tego znamienną moralnie okazją. Nagroda trafiła jednak w inne ręce. Nieoficjalnie wiadomo, że kandydatura Jana Karskiego „przegrała” nieznacznie. Utracona została unikalna okazja dania światu drugiej części komunikatu humanistycznego.
Pierwszą była Nagroda Nobla dla Elie Wiesela (1986), człowieka uprzytomniającego światu horrendum Holocaustu i wynikających z niego konsekwencji, który sam był ofiarą w KL Auschwitz.
Drugą mogło być wskazanie światu, że ludzie mogli ocalić człowieczeństwo nawet w takim horrendum, że odpowiedzią na globalny plan Holocaustu była indywidualna misja Karskiego. Ta okazja został zmarnowana.
Mówiąc o Janie Karskim w kontekście relacji polsko-żydowskich, czy szerzej: chrześcijańsko-judaistycznych, można śmiało powiedzieć, że w jego postaci esencjonalnie skoncentrowała się zarówno idea ludzkiej solidarności, ale także idea judeochrześcijańskiego braterstwa, o której przypominał i której tak od wszystkich katolików wymagał, poprzez cały swój pontyfikat, papież-Polak Jan Paweł II.”
Jako uczestnik spotkania wspominanego przez Szewacha Weissa muszę coś jeszcze z tej wizyty w gościnnym domu w Hajfie przywołać…
Jan Karski zapytał gospodarza, jakie ma plany po zakończeniu swej misji w Knesecie. Ten odpowiedział, że chciałby zostać… ambasadorem w Polsce, bowiem chce robić w polityce rzeczy konkretne i takie, które naprawdę mogą od niego zależeć.
Karski odniósł się do tego entuzjastycznie. Zachęcał Weissa, aby nie ustawał w tym dążeniu. Ze swej strony, Profesor informował kogo mógł – a grono słuchaczy w Warszawie miał wyjątkowo szerokie – że jest w Izraelu wielki przyjaciel Polski, którego obecność w Warszawie jako ambasadora mogłaby mieć znaczenie przełomowe dla wzajemnych relacji.
Niestety Jan Karski nie doczekał nominacji Szewacha Weissa. Zmarł parę miesięcy przed skierowaniem go do Polski. Gdyby żył, z pewnością byłby dumny. Trzyletnia kadencja ambasadorska Szewacha Weissa przeszła do historii, a zwieńczyło ją odznaczenie wymienione na początku tekstu przyznane w 2004 roku.
Wykorzystał swój czas w Polsce znakomicie, stając się postacią niezwykle szanowaną i uważnie słuchaną na salonach władzy, ale także popularną i lubianą wśród zwykłych ludzi. Sam również publikował w polskiej prasie i bywał częstym gościem telewizji.
Po zakończeniu kadencji, co niezwykle rzadkie, a właściwie unikalne, pozostał obecny w kraju swej niedawnej misji. Tym razem jako profesor wykładający historię i politykę Izraela na Uniwersytecie Warszawskim, a potem także innych uczelniach. Zaczęły się ukazywać jego książki i o nim samym.
Przestawszy być dyplomata sensu stricte pozostał Szewach Weiss wielkim dyplomatą życiowym. Związawszy się z Polską pozostał z dala od jej wewnętrznych walk i sporów politycznych. Oraz angażowania się po stronie konkretnych opcji. Posiadał dobre relacje z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, ale także z Lechem Kaczyńskim, Bronisławem Komorowskim, a obecnie – z Andrzejem Dudą.
Szewach Weiss pozostaje ważnym elementem stabilizacji w stosunkach polsko-izraelskich i izraelsko-polskich. Mistrzem taktu, proporcji i umiaru. Z tej pozycji może nie tylko dla Polski zrobić wiele w budowaniu jej międzynarodowego wizerunku w kontekście „żydowskim”, ale może także o wiele więcej na ten sam temat powiedzieć kolejnym polskim ekipom i samym Polakom.
Na Order Orła Białego zasłużył sobie jak mało kto. Bowiem normalność w relacjach polsko-żydowskich nie ma ceny i zależy od niej międzynarodowy wizerunek Polski.
Mniej znanym rysem biograficznym jest również fakt, iż od 2008 roku jest także posiadaczem… Orderu Uśmiechu. Jest bowiem Szewach Weiss także autorem… kilkunastu książek dla dzieci.
Łatwość ich pisania i docierania do psychiki dziecięcej zdaje się chyba w ogóle przesądzać o jego sukcesie w dialogu z innymi i budowania poprzez ten dialog lepszego świata. Prawda świata dziecka jest bowiem… czystą prawdą.