"Równe prawa - wspólna sprawa" - to hasło tegorocznej Parady Równości, która w sobotę po południu przeszła przez Warszawę. Jej uczestnicy wyruszyli sprzed Pałacu Kultury i przeszli na drugą stronę Wisły.
Uczestnicy manifestacji przeszli ulicami Marszałkowską, placem Bankowym, aleją Solidarności i mostem Śląsko-Dąbrowskim na drugą stronę Wisły. Tam, ulicami Sierakowskiego i Kłopotowskiego doszli na Wybrzeże Helskie, gdzie znajduje się klub La Playa, w którym odbywa się Plaża Równości. Trasa Parady wyniosła ponad 5 km. Przed wyruszeniem Parady odśpiewano hymn narodowy.
W trakcie przemarszu w dwu miejscach przed przejściem przez Wisłę - na Placu Bankowym i przy pomniku Nike - pikietowało po kilkanaście osób, ale było spokojnie, nie doszło do konfrontacji. Protestujący przeciw Paradzie trzymali znaki "zakaz pedałowania" oraz transparenty "Eurosodomia" i "Gdzie są nasi duchowni - dlaczego nie stają do walki, tak jak prawosławni". Przy po pomniku Nike rozwinęli transparenty "Ponad 30 proc. pedofilów to homoseksualiści" oraz "31 proc. lesbijek i 25 proc. gejów gwałci wychowywane dzieci".
Na konferencji prasowej przez paradą poseł Robert Biedroń (TR) powiedział, że będzie to jego 14 parada - był na każdej. "Ale szczerze mówiąc jestem wściekły, że od 14 lat chodzimy z tymi samymi postulatami, że one są wciąż aktualne" - podkreślił.
Sebastian Wierzbicki radny SLD i wiceprzewodniczący Rady Warszawy przypominał, że prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz po raz kolejny odmówiła patronatu paradzie, a Pałac Kultury i Nauki nie będzie podświetlany na tęczowo, w mieście nie zawieszono tęczowych flag. Wyraził nadzieję, że zmieni się to po wyborach samorządowych i na przyszłorocznej paradzie nowy prezydent miasta będzie jechał na jej czele.
Posłanka Anna Grodzka (TR) podkreśliła, że parada jest świętem nie tylko środowiska LGBTI, ale wszystkich ludzi, którym zależy na równości.
Postulaty Parady Równości poparła w liście otwartym pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, jej list został odczytany na początku imprezy. Pełnomocnik przypomniała w nim, że wszyscy rodzimy się równi i pogratulowała organizatorom zaangażowania na rzecz upowszechniania kwestii dotyczących społeczności nieheteroseksualnej w Polsce.
Poparcie dla Parady Równości wyraziło także 27 ambasad w Polsce, które wystosowały specjalny list, z inicjatywą którego wyszła ambasada Belgii. "Z okazji tegorocznej warszawskiej Parady Równości chcemy wyrazić nasze poparcie dla starań o uświadamianie opinii publicznej w kwestii problemów, jakie dotykają środowisko LGBTI w Polsce" - napisano w liście odczytanym, przez ambasadora Norwegii.
W Paradzie uczestniczyło kilka platform, m.in. SLD i Twojego Ruchu. Własny samochód miała też organizacja Amnesty International. Uczestnicy przebrali się m.in. w karnawałowe stroje, przynieśli tęczowe chorągwie. Mieli też chorągiewki różnych państw, m.in. Szwecji, Danii, Finlandii. Na transparentach przeczytać można było hasła - m.in. "Równe prawa, wspólna sprawa".
Przed rozpoczęciem parady organizatorzy złożyli kwiaty pod tablicą na gmachu Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej upamiętniającą wicepremier w rządzie Marka Belki minister Izabelę Jarugę-Nowacką, która zginęła w katastrofie smoleńskiej.
Parady Równości odbywają się w Polsce od 2001 r. Organizacji imprezy zakazał w 2004 r. ówczesny prezydent Warszawy Lech Kaczyński - wtedy zamiast niej odbył się wiec przed Ratuszem, a w 2005 r. - parada przeszła mimo zakazu prezydenta. Później uznano, że zakaz był niezgodny z prawem, co potwierdził m.in. Trybunał Konstytucyjny.