Zaostrza się protest mieszkańców miejscowości leżących przy drodze wojewódzkiej Krasnystaw–Zażółkiew. Zapowiadają, że walczyć o remont trasy będą także.
Po ulewach woda z pól zalewa całą szosę na wiele godzin, a fontanny błota spod kół dużych samochodów zalewają nasze ogródki. Błoto jest na całej jezdni. By dostać się na przystanek, trzeba założyć gumowce, następnie na przystanku zmienić je na buty, a gumowce zostawić u sąsiada – tłumaczy Wanda Domańska, emerytowana nauczycielka i przewodnicząca społecznego komitetu budowy drogi. – Powodem jest koszmarny stan szosy, która ma mnóstwo dziur. Nie ma rowów odwadniających, poboczy i przepustów pod szosą. Remonty polegają na łataniu dziur po dziurach i tak w kółko. Tiry, które jeżdżą „stadami” (szczególnie w czasie kampanii buraczanej), powodują tak wielkie drgania, że pękają ściany domów, kafelki w łazience, kominy, skaczą szklanki na stole i trzęsie się cały dom. Idąc szosą trzeba uciekać do ulicy wjazdowej, na czyjąś posesję lub na łąkę, żeby nie wpaść pod samochód. Pobocza koszone są tylko dwa razy do roku. Na spacer matki z dziećmi mogą się wybrać w pole i to po żniwach, po ściernisku.
Mieszkańcy postanowili powiedzieć: Stop. I zawalczyć o nową drogą. W Zażółkwi (gm. Krasnystaw) na niemal wszystkich budynkach i ogrodzeniach zawisły biało-czerwone flagi. Wokół drogi ustawiono plakaty informacyjne. „Żądamy chodnika”, „My też zaczynamy „spacerować” i wydepczemy sobie chodnik”, „My też chcemy mieć normalną drogę” – to kilka z haseł. Blisko 170 osób tylko w ciągu jednego dnia podpisało się pod listami skierowanymi do Sejmiku Województwa Lubelskiego oraz Rady Powiatu i Gminy w Krasnymstawie. Wciąż nie otrzymali jednak odpowiedzi i deklaracji budowy nowej drogi.
– Do tej pory manifestowaliśmy w sposób pokojowy. Ignorancja i zlekceważenie ze strony władz zmusza nas do zmiany taktyki – przyznaje Wanda Domańska i zapowiada: - Będziemy wszędzie: na sesji rady gminy, miasta, powiatu, sejmiku wojewódzkiego i komisji budżetowej UM. Wyjedziemy na ulice, będziemy pikietować pod budynkami władz. Złożymy pozew zbiorowy za poniesione straty. Słowa i obietnice, półśrodki nas nie interesują. Liczymy na czyny.