Widzisz pijanego kierowcę albo pirata drogowego w akcji - dzwoń na policję. Twój telefon może uratować komuś życie.
W krajach Europy Zachodniej telefon na policję z informacją o piracie drogowym czy pijanym kierowcy, to standard, obywatelski obowiązek.
- Jeżeli podejrzewam, że za kółkiem siedzi pijany kierowca, albo widzę, że ktoś jedzie niebezpiecznie, zawsze dzwonię na policję. Nie ma wyjścia. Dziś ja komuś uratuję życie, jutro ktoś uratuje mnie - mówi Waldemar Czerniak, szef Polskiego Związku Motorowego w Lublinie. - Kiedy zadzwonić? To każdy musi sam ocenić. Do tej pory nigdy się nie pomyliłem - dodaje Czerniak.
Policja w Polsce zawsze reaguje na telefony o pijanych kierowcach. - Każdy, nawet anonimowy sygnał, jest sprawdzany - zapewnia Arkadiusz Delekta z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. Wynik badania alkomatem jest wystarczającym dowodem dla policji. A co w przypadku innych wykroczeń drogowych, o których poinformujemy policję?
- Jeśli nie przyłapiemy pirata drogowego na gorącym uczynku musimy mieć zeznanie świadka wykroczeń. Dopiero wtedy uruchamiany procedurę ukarania pirata - tłumaczy Delekta.
Sprawa komplikuje się, gdy pirat odmawia przyjęcia mandatu. Wówczas osoba, która powiadomiła policję, będzie musiała zeznawać przed sądem grodzkim, do którego trafi sprawa kierowcy podejrzanego o złamanie przepisów ruchu drogowego. Ale świadek może uniknąć wizyty w sądzie. Wystarczy, że sfotografuje lub sfilmuje wyczyny szaleńca, np. aparatem w telefonie komórkowym.
- Takie materiały traktujemy jak dowód. Przypominam, że dokumentację wykroczeń może robić wyłącznie pasażer, a nie kierujący - przestrzega Arkadiusz Delekta.
Wielu kierowców traktuje jednak informowanie policji jako donosicielstwo. - Absolutnie nie można tego tak traktować - tłumaczy ks. Bogusław Zagórski, kapelan lubelskich policjantów.
- Pijany kierowca, pirat drogowy to ludzie, którzy narażają życie innych, niewinnych osób korzystających z drogi. Mamy wręcz moralny obowiązek poinformować policję o takich przypadkach. Nie wolno machnąć ręką i powiedzieć sobie: "A niech jedzie, co mnie to obchodzi”. Bo nasz grzech zaniechania może kosztować kogoś życie.