Likwidacji chce Platforma Obywatelska. Sami wybierzemy, gdzie chcemy przekazywać nasze obowiązkowe składki zdrowotne.
Jednak Platforma ma orzech do zgryzienia. - Czy wprowadzić ubezpieczalnie prywatne i publiczne, czy tylko publiczne - mówi posłanka. - Prywatne będą różnymi sposobami kusić klientów bogatych i zdrowych, zarabiając na nich. Biednym i chorym pozostaną publiczne. Tak trzeba dopracować szczegóły, aby uniknąć negatywnej selekcji pacjentów.
Pomysł likwidacji NFZ podoba się środowisku medycznemu. Antoni Rybka, przewodniczący Związku Zawodowego Lekarzy na Lubelszczyźnie przypomina, że o otwarciu rynku ubezpieczeniowego i zlikwidowaniu monopolisty mówi się od dawna.
- Na działanie NFZ idzie dużo pieniędzy. Na jego likwidacji można by zaoszczędzić - uważa.
Dr Andrzej Ciołko, przewodniczący Okręgowej Izby Lekarskiej w Lublinie, po prostu cieszy się. - To jest to, o co nam chodziło - wyraża swój entuzjazm.
Jednak zdaniem Marka Wójtowicza, dyrektora lubelskiego oddziału NFZ, być może w jakiejś okrojonej formie oddziały funduszu zdrowia zostaną. - Bo ktoś przecież musi usługi medyczne w szpitalach kupować. Firmy ubezpieczeniowe tym się zajmować nie będą.
To SLD stworzył fundusz zdrowia. Izabella Sierakowska, obecnie posłanka LiD (dawniej SLD), nie neguje pomysłu Platformy, ale obawia się,
że z jednego bałaganu popadniemy w drugi. - W Polsce nigdy nie udawały się rewolucje systemowe - twierdzi. - Może młody człowiek w systemie kilku ubezpieczalni sobie poradzi, ale starszy się pogubi. Zmiany trzeba wprowadzać spokojnie i sukcesywnie.
Platforma dodaje, że reforma systemu ubezpieczeń w służbie zdrowia to gigantyczne przedsięwzięcie. Dlatego ubezpieczalnie weszłyby na rynek nie wcześniej niż w 2009 roku.
(step)