170 tysięcy 400 złotych rocznie dostaje każdy poseł na prowadzenie swoich biur. Nie wszystkim to wystarcza, ale są i tacy, którzy sporo zaoszczędzili i teraz mogą wydać więcej. Tak zrobił np. Sylwester Tułajew, kandydat PiS na prezydenta Lublina
Galeria: Rocznie dostają 170 tys. zł. Na co posłowie wydają nasze pieniądze?
strona 1 / 4
Na stronie internetowej Sejmu pojawiły się właśnie sprawozdania z wydatkowania ryczałtu na prowadzenie biur poselskich w 2017 roku.
„Najdroższym” pod tym względem posłem z województwa lubelskiego jest Piotr Olszówka (PiS), który na funkcjonowanie swojego biura wydał ponad 197 tys. zł. To o blisko 27 tys. zł więcej niż wynosi limit, ale parlamentarzysta miał spore „oszczędności” z zeszłego roku.
Na flagę i na pracowników
Z własnej kieszeni pieniądze wyłożyć musieli za to Jarosław Sachajko (Kukiz’15) i Agata Borowiec (PiS). Poseł z Zamościa dołożył ponad 26 tys. zł, a parlamentarzystka z Biłgoraja ponad 4 tys. zł.
– Zatrudniam pracowników na umowę o pracę, opłacam wszystkie składki. Nie chcę stawiać nikogo w sytuacji, w której będzie miał gorsze warunki emerytalne. Ponadto prowadzę trzy biura, a do każdego musiałam coś kupić, bo to moja pierwsza kadencja – tłumaczy Agata Borowiec.
Na liście zakupów do biur posłanki PiS są m.in.: aparat cyfrowy ze statywem, notebook, telefon komórkowy oraz flaga Polski z drzewcem (za 590 zł). Borowiec próżno jednak szukać w czołówce posłów, którzy wydają najwięcej na wynagrodzenia dla swoich podwładnych.
Liderem pod tym względem jest poseł Sachajko, który przeznaczył na ten cel 112 tys. zł. W ubiegłym roku pracowało u niego w sumie siedem osób, ale tylko jedna była zatrudniona przez pełne 12 miesięcy.