Ponad 4 mln zł kosztowały podatników krajowe loty posłów. Parlamentarzyści z naszego regionu „wylatali” nieco ponad 80 tys. zł. Rekordzista na pokład samolotów wsiadał 94 razy, co kosztowało blisko 54 tys. zł
Darmowe loty krajowe to przywilej, z którego posłowie korzystają często. W ubiegłym roku takie podróże szczególnie upodobał sobie Bartosz Arłukowicz z Platformy Obywatelskiej, który rozliczył 158 przelotów na kwotę ponad 90 tys. zł. Wynika z tego, że latał średnio częściej, niż co trzy dni. Kolejne miejsca zajęli inni parlamentarzyści PO: Marta Globik (139 lotów za 79,5 tys. zł) i Borys Budka (138 lotów za 78,9 tys. zł).
Posłów z województwa lubelskiego w czołówce tego zestawienia nie ma. Można się jedynie domyślać, że powodem tego stanu rzeczy jest fakt, że w rozkładzie połączeń lotniska w Świdniku nie ma rejsów do polskich miast.
Lubelskim rekordzistą pod względem podniebnych podróży po kraju podobnie jak przed rokiem jest Piotr Olszówka, który zajmuje 35. miejsce na liście. Poseł PiS w 2017 roku na pokład samolotów wsiadał 94 razy, co kosztowało 53,8 tys. zł. Już rok temu tłumaczył nam, że z rodzinnego Biłgoraja na posiedzenia Sejmu najwygodniej jest mu dojechać samochodem do Rzeszowa i stąd polecieć do stolicy.
– W dalszym ciągu to dla mnie najdogodniejszy i najbezpieczniejszy sposób transportu, zwłaszcza w trakcie remontów na trasie do Warszawy – mówi Olszówka.
Wcześniej razem z posłem z Biłgoraja często podróżował inny parlamentarzysta PiS Jerzy Bielecki. Były starosta powiatu janowskiego w pierwszym roku kadencji latał 40 razy. Mówił nam wtedy, że z lotów korzysta, bo Janów nie ma dobrego połączenia drogowego i kolejowego z Warszawą. Najwyraźniej zmienił zdanie, bo w 2017 roku rozliczył tylko dwa przeloty.
– Kupiłem samochód, częściej korzystam z tego środka transportu. Tak jest jednak wygodniej – stwierdza Bielecki. – Wcześniej ktoś musiał mnie zawieźć w miejsce, z którego odbierał mnie poseł Olszówka. Razem jechaliśmy do Rzeszowa, skąd lecieliśmy do Warszawy. Większym problemem bywały powroty, bo kiedy przedłużały się posiedzenia Sejmu, kilkukrotnie musiałem przebukować bilety.
Drugie miejsce w zestawieniu latających posłów zajmuje Jarosław Stawiarski z PiS (12 lotów za 6,9 tys. zł), a trzecie Jakub Kulesza z Kukiz’15, który latał ośmiokrotnie. Kosztowało to 4,6 tys. zł.
– Wszystkie podróże były związane z prowadzeniem działalności poselskiej. Latałem na spotkania z obywatelami do Szczecina czy Rzeszowa. Ale do Katowic czy Krakowa podróżowałem pociągiem – mówi Kulesza.
Siedem przelotów na kwotę 4 tys. zł rozliczył Włodzimierz Karpiński z PO. – Przeważnie jeżdżę samochodem, ale przy dalszych odległościach korzystam z tego udogodnienia – tłumaczy parlamentarzysta.
Uprawnienia do bezpłatnych lotów na trasach krajowych nie są ograniczone jakimkolwiek limitem. – Posłowie sami podejmują decyzje, kiedy i w jaki sposób z nich korzystają, sami też dokonują odpowiednich rezerwacji – informuje biuro prasowe Kancelarii Sejmu.
Tak latali posłowie z woj. lubelskiego
• Piotr Olszówka (PiS) – 94 loty, 53,8 tys. zł
• Jarosław Stawiarski (PiS) – 12 lotów, 6,9 tys. zł
• Jakub Kulesza (Kukiz’15) – 8 lotów, 4,6 tys. zł
• Włodzimierz Karpiński (PO) – 7 lotów, 4 tys. zł
• Grzegorz Raniewicz (PO) – 6 lotów, 3,4 tys. zł
• Krzysztof Michałkiewicz (PiS) – 4 loty, 2,3 tys. zł
• Wojciech Wilk (PO) – 3 loty, 1,7 tys. zł
• Jerzy Bielecki (PiS), Krzysztof Głuchowski (PiS), Jan Łopata (PSL), Beata Mazurek (PiS), Jarosław Sachajko (Kukiz’15) – 2 loty, 1,1 tys. zł
Agata Borowiec (PiS), Joanna Mucha (PO) – 1 lot, 0,6 tys. zł.