Samorządy z niepokojem podliczają wydatki na zimowe utrzymanie dróg. Wszędzie są dwa, trzy razy wyższe niż zwykle. A to jeszcze nie wszystkie koszty – teraz trzeba będzie wydać krocie na załatanie olbrzymiej liczby dziur.
– Po niektórych jeździ się jak na igrzyskach w Vancouver, bo przypominają trasę slalomu specjalnego – mówi Andrzej Zawadzki, kierowca z Łęcznej. Wskazując na zmasakrowane ulice Nadwieprzańską czy Leśną. – Z niepokojem nasłuchuję czy zawieszenie w moim aucie jest całe, czy muszę już jechać do mechanika. Na razie straciłem kołpak.
Niestety, kierowcy muszą się uzbroić w cierpliwość, bo remonty dziurawych ulic, ze względu na aurę, ruszą dopiero w kwietniu, gdy będzie cieplej.
– Na razie największe ubytki łatamy na zimno. Ale to tylko rozwiązanie doraźne – tłumaczy Dariusz Kowalski, zastępca burmistrza Łęcznej. – Dopiero po świętach wielkanocnych weźmiemy się za akcję łatania dziur. Zamówiliśmy 100 ton asfaltu.
Łęczna, jako jedno z nielicznych miast na Lubelszczyźnie, podliczyła już zimowe straty. Na 86 kilometrów administrowanych przez miasto około 5 proc. to dziury.
– Mamy do załatania 4 kilometry ubytków, co będzie nas kosztować około 150 tys. zł – wylicza wiceburmistrz Kowalski. Do generalnego remontu zakwalifikowaliśmy ul. Górniczą, Piłsudskiego, Targową, Leśną i Nadwieprzańską.
Inne samorządy, jak w Bychawa czy Lubartów, dopiero liczą straty. Tam też drogowcy muszą poczekać z gruntownymi remontami do końca kwietnia. – Tylko na bieżąco łatamy największe ubytki – mówi Sławomir Strzelecki, naczelnik Wydziału Infrastruktury w Lubartowie.
Zima dała się mocno we znaki także gminnym budżetom. Samorządy wydały na odśnieżanie dwa, trzy razy więcej niż w poprzednim sezonie. Łęczna wyłożyła do dziś 550 tys. zł na zimowe utrzymanie 86 kilometrów dróg.
– To ponad dwa razy więcej pieniędzy niż zwykle. Ale to nie koniec, bo na marzec podpisaliśmy kolejne umowy na kwotę 120 tys. zł – dodaje wiceburmistrz Kowalski.
Podobnie rzecz ma się w Lubartowie, gdzie na odśnieżanie 45 kilometrów dróg wydano już 340 tys. zł, podczas gdy w ubiegłym roku było to 130 tys. zł. W Bychawie na ten cel wyłożono już ok. 200 tys. zł, czyli blisko trzy razy więcej niż w sezonie 2008/2009.
Na jeszcze inny problem zwraca uwagę Jan Mazurkiewicz, zastępca burmistrza Bychawy.
– W fatalnym stanie są drogi wojewódzkie i powiatowe przebiegające przez nasze miasto. Kierowcy nie wiedzą, kto odpowiada za stan zdegradowanych nawierzchni i wieszają psy na lokalnych władzach. A one są Bogu ducha winne – podkreśla Mazurkiewicz.