Zamknięciem nocnych sklepów z alkoholem może skutkować ustawa, której projekt złożyli w Sejmie posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Bo pijemy coraz więcej – już ponad 10 litrów czystego alkoholu rocznie na każdego mieszkańca. I jest to najwyższy wskaźnik od XIX wieku.
Napisana przez posłów PiS ustawa ma dać samorządom prawo do ograniczania sprzedaży alkoholu na wynos między godz. 22 a 6 rano. Ograniczenia mogłyby dotyczyć całego miasta lub wskazanych dzielnic.
Bo są skargi
Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta Lublina, przyznaje, że do Ratusza dociera wiele próśb o ukrócenie działalności nocnych sklepów. – Szczególnie na osiedlach. – To dobry pomysł. Po godz. 22 nie powinno być alkoholu w sklepach, to niebezpieczne dla młodych ludzi. Co innego w zamkniętych lokalach – mówi lubelski radny miejski Eugeniusz Bielak (PiS), który na ostatnim posiedzeniu skarżył się, że nocne sklepy są uciążliwym sąsiedztwem dla mieszkańców wielu bloków. Ratusz odpisał mu, że nic nie może z tym zrobić. – Czas pracy sklepów i lokali gastronomicznych regulują sami przedsiębiorcy – skwitował Andrzej Wojewódzki, sekretarz miasta.
Właśnie to miałaby zmienić nowa ustawa, bo samorządy dostaną większą decyzyjność. Jego autorzy liczą na to, że nowe prawo ograniczy spożycie trunków. – Wielkość spożycia alkoholu w Rzeczypospolitej Polskiej jest wyższa niż średnia wielkość w krajach Unii Europejskiej – piszą w uzasadnieniu projektu, który jest już w Sejmie.
To zadziała?
– Ten mechanizm opisano już dawno: im większa dostępność do alkoholu, tym więcej ludzi go kupuje, tym więcej ludzi pije i więcej się uzależnia – mówi Paweł Fijałkowski, dyrektor lubelskiego Ośrodka Leczenia Uzależnień, zajmującego się ponad tysiącem alkoholików rocznie. Nie chce jednak oceniać poselskiego pomysłu.
– To nic nie da, dopóki w całym kraju nie będą obowiązywać jednolite zasady, że na przykład od godz. 22 nie sprzedaje się alkoholu – twierdzi tymczasem Piotr Dreher, szef lubelskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Wprost mówi, że chciałby takiego zakazu i to nie tylko dla sklepów, ale też dla gastronomii.
– Jest wiele krajów, gdzie wprowadzono takie przepisy i społeczeństwo się przyzwyczaiło. W Polsce byłoby trudno, bo społeczeństwo jest bardzo rozpite – podkreśla Dreher. – Mamy 800 tys. uzależnionych, a pijących w sposób ryzykowny jest kilkanaście milionów.
Sonda: Zakaz sprzedaży alkoholu w sklepach między godz. 22 a 6
Kto straci
W samym Lublinie na alkohol wydawane są rocznie setki milionów złotych. – W zeszłym roku obroty z handlu alkoholem w sklepach na terenie Lublina wyniosły ponad 330 mln zł, natomiast w gastronomii 45 mln – podlicza Olga Mazurek-Podleśna z Urzędu Miasta.
Część tych pieniędzy, jak ostrzegają sprzedawcy, może odpłynąć do melin. – Kto zechce, i tak się
napije. Wrócić może czarny rynek i handel na metach – spodziewa się Sebastian Grabowski, szef całodobowych sklepów Vegas. – W sklepach ubędzie miejsc pracy, bo ludzie z drugiej czy trzeciej zmiany będą po prostu niepotrzebni.
Zamkną więcej?
Ogółem w Lublinie alkohol sprzedają 402 lokale gastronomiczne i 599 sklepów. – To za dużo, bo na jeden punkt sprzedaży przypada w Lublinie tylko 270 dorosłych mieszkańców – twierdzi radny Bielak. – Pod względem zagęszczenia punktów sprzedaży jesteśmy powyżej średniej krajowej – potwierdza przewodniczący Dreher. – Światowa Organizacja Zdrowia zaleca, by na jeden punkt przypadało nie mniej niż 1500 osób.
Już teraz liczba zezwoleń na handel alkoholem jest limitowana przez radnych, ale posłowie PiS chcą, aby limity zostały ustalone na nowo w ciągu pół roku od wejścia w życie ustawy, która miałaby obowiązywać od stycznia.
Jeśli samorządy uznają to za zasadne, mogą ograniczyć maksymalną liczbę punktów z alkoholem, zaś dla każdej dzielnicy limit mógłby być ustalany osobno. Gdyby okazało się, że chętnych jest ponad limit, to pierwszeństwo miałby punkt najbardziej oddalony od już działającego.
Ostrzejszy zakaz
W projekcie ustawy jest też przykra niespodzianka dla amatorów picia pod chmurką. Teraz zakaz spożywania obowiązuje na ulicach, placach i parkach, ale już np. na brzegu rzeki można pić bez ryzyka. – Takie miejsca są, ale nie chcemy ich wskazywać – mówi Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej, która od początku roku wlepiła już 681 mandatów za picie, każdy po 100 zł. – Najwięcej było ich na pl. Kaczyńskiego, dokładnie 101.
Jeśli w życie wejdzie proponowana przez posłów PiS ustawa, to o mandat będzie łatwiej, bo zabronione będzie picie w każdym miejscu publicznym, które nie zostało do tego wyznaczone.
10 – tyle litrów czystego alkoholu pije statystyczny Polak rocznie
375 mln zł – tyle wydalismy w zeszłym roku na alkohol w sklepach i gastronomii w Lublinie
22-6 – w tych godzinach nie można będzie kupić alkoholu w sklepie
800 000 – tylu Polaków jest uzależnionych od alkoholu