Nadal nie wiadomo jakie będą cięcia w wycenach świadczeń kardiologicznych. Lekarze nie zgadzają się na pierwotne zapowiedzi resortu zdrowia czyli obniżki nawet do 60 proc.
– Cały czas przedstawiamy różne argumenty i mamy nadzieję, że jeśli cięcia będą, to nie na takim poziomie. To będzie nie tylko krzywdzące dla pacjentów, bo będą większe kolejki, ale i dla samych szpitali, które stracą mnóstwo pieniędzy – zaznacza prof. Andrzej Wysokiński, szef Kliniki Kardiologii w SPSK4 i konsultant wojewódzki w dziedzinie kardiologii. – Szacujemy, że budżet szpitala zmniejszy się o 1/3. Zakładając, że pieniądze z uzyskanych oszczędności poszłyby na inne procedury kardiologiczne np. rehabilitację po zawale to jeszcze byłoby dobrze. Obawiam się jednak, że zostaną one przeznaczone na inne dziedziny.
Zmiana wyceny ma dotyczyć świadczeń z zakresu kardiologii inwazyjnej. Chodzi o zabiegi ratujące życie przy zawale i chorobie wieńcowej.
– Chodzi m.in. plastyki wielostentowe, angioplastykę wieńcową oraz wszczepienia defibrylatorów i stymulatorów – wylicza prof. Wysokiński. – W tym momencie w naszym szpitalu wykonujemy ok. 1,5 tysiąca plastyk wielostentowych rocznie. W całym województwie jest ich 7,5 tysiąca. Wszczepień stymulatorów w województwie wykonuje się ok. 1,5 tysiąca rocznie a koronografii ok. 13 tysięcy.
Jak podkreśla prof. Wysokiński zmiany odbiją się szczególnie na małych szpitalach. – Duże ośrodki jeszcze sobie jakoś poradzą z tą luką finansową, natomiast jest zagrożenie, że mniejsze szpitale powiatowe, które i tak mają małe kontrakty z NFZ będą musiały likwidować oddziały – mówi prof. Wysokiński. – Do tej pory wykonywaliśmy te zabiegi na europejskim poziomie. Cięcia oznaczają krok wstecz, a przecież nie o to chodzi w medycynie.
Potrzebę cięć w kardiologii ministerstwo tłumaczy m.in. koniecznością dostosowania wycen do rzeczywistych kosztów ponoszonych przez szpitale. Resort szuka też środków na dofinansowanie niedoszacowanych do tej pory świadczeń m.in. z zakresu opieki psychiatrycznej czy paliatywnej i hospicyjnej. Jak czytamy na stronie resortu zdrowia takie środki mogą pochodzić wyłącznie z przesunięć w budżecie.