Półki uginają się pod ciężarem butelek, a fanów rzemieślniczych trunków nie odstrasza nawet cena 40 zł za sztukę. Od kilku lat lawinowo przybywa sklepów, browarów i piwnych imprez
Nie ma ograniczeń w smaku, zapachu czy użytych dodatkach. Fanów kraftu (bo tak zwykle określa się piwowarstwo rzemieślnicze) już nie dziwi piwo warzone ze śledziem, ogórkiem, boczkiem, ostrygami albo leżakowane w beczce po czerwonym winie czy whisky. Kwaśne, słone, słodkie, gorzkie, mleczne, o zapachu topionego asfaltu, a czasem i kiszonej kapusty. O kolorach nie wspominając. W ubiegłym roku na rynek trafiło ponad tysiąc nowych piw.
To nie cena się liczy
Jak grzyby po deszczu powstają sklepy specjalistyczne. Również w Lublinie. Jednym z pierwszych, który praktycznie w całości postawił na kraft jest otwarty w ubiegłym roku Beer Geek. – Mam ok. 200 różnych piw rzemieślniczych, a co tydzień dochodzą 2-3 zupełnie nowe – mówi Arkadiusz Olszewski, właściciel sklepu. – Wcześniej wystarczało 10 półek, dzisiaj już nie da rady, nie mieszczą się – dodaje.
Piwnych fanów nie odstrasza cena, która jest zwykle kilkukrotnie wyższa. Za butelkę zwykłego koncerniaka trzeba zapłacić 2-3 zł. Ceny kraftu zaczynają się od ok. 6-7 zł. A to i tak niewiele.
W ubiegłym roku na rynek wyszedł porter warzony z suską sechlońską (wędzoną śliwką), leżakowany przez rok. Mimo, że za półlitrową butelkę trzeba zapłacić ok. 30 zł, chętnych nie brakowało. – Piwo schodziło praktycznie spod lady – mówi Olszewski. – Cena jest drugorzędna, chociaż myślę, że górna granica to 100 zł. Mam i droższe piwa, ale wtedy ludzie kupują je na np. prezent.
W tym roku piwni fani czekają na inny porter – za ok. 40 zł za butelkę. Klienci sklepu od miesiąca o niego dopytują.
Na targach i imprezach
Piwna rewolucja zatacza coraz szersze kręgi. Jesienią ubiegłego roku po raz pierwszy w mieście odbyły się Lubelskie Targi Piw Rzemieślniczych. Przyjechało ponad 20 browarów, do spróbowania było ponad 100 różnych piw. – Muszę przyznać, że frekwencja nas zaskoczyła. Na targi przez dwa dni przyszło prawie 11 tys. osób. W tym roku impreza potrwa trzy dni – mówi Jakub Kafel z Targów Lublin S.A.
Również tegoroczne Chmielaki, czyli piwne święto w Krasnymstawie, stawiają mocniej na kraft. Zwykle takich browarów na imprezie było 3-4. Tym razem będzie kilkanaście.
Co chwilę nowe piwo
Fani piw rzemieślniczych oprócz smaku i zapachu, cenią sobie różnorodność i ogromny wybór. Browar Zakładowy z Poniatowej, który ruszył pod koniec lutego, do dzisiaj wypuścił już 12 różnych piw i zapowiada kolejne. Podobnie jak Piwne Podziemie spod Chełma, które przez rok stworzyło kilkadziesiąt różnych trunków.
– To jest specyfika takich małych browarów. Jesteśmy żądni odkrywania nowych smaków. Dla nas warzenie to w pewnym sensie proces twórczy – tłumaczy Bartłomiej Czarnomski, właściciel Browaru Zakładowego. – Jestem przekonany, że piwowarstwo nadal będzie się rozwijało, a piwa rzemieślnicze trafią nie tylko do dobrych restauracji, ale i małych osiedlowych sklepów spożywczych.
Warto wspomnieć, że Lublin też ma swój udział w piwnej rewolucji. To tutaj, w browarze restauracyjnym Grodzka 15, Ziemowit Fałat i Grzegorz Zwierzyna uwarzyli piwo, które okazało się sporym sukcesem. To przekonało obu panów do założenia pierwszego w Polsce kontraktowego browaru rzemieślniczego. W ostatni piątek browar PINTA świętował swoje 5-lecie. Panowie mają plany budowy browaru, w którym rocznie będą produkować 15 tys. hektolitrów rocznie, a docelowo nawet 50.