Więzienie w zawieszeniu i grzywna. To kara dla chirurga z Lublina oskarżonego o łapownictwo. Sąd uznał, że Przemysław M. wziął pieniądze od dwójki pacjentów czekających na operacje
Wyrok w tej sprawie zapadł wczoraj w Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód. Zarzuty dotyczyły roku 2013. Sąd uznał, że były lekarz Oddziału Chirurgii Ogólnej Szpitala Klinicznego przy ul. Staszica w Lublinie przynajmniej dwa razy domagał się od pacjentów pieniędzy w zamian za przeprowadzenie operacji. Przemysław M. zainkasował 2 tys. zł.
Sędzia Łukasz Czapski skazał go za to na 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Lekarz musi również zapłacić 5 tys. zł grzywny oraz drugie tyle kosztów sądowych. Sąd orzekł również przepadek 2 tys. zł wziętych od pacjentów.
Śledczy dowodzili, że Przemysław M. kilka razy domagał się od jednej z pacjentek tysiąc złotych w zamian za wykonanie u niej operacji. Później miał przyjąć od jej męża dwa karpie i słoik miodu. W przypadku drugiej pacjentki, lekarz również miał domagać się pieniędzy. Sąd ustalił, że tydzień później dostał od jej męża tysiąc złotych.
Lekarz nie przyznawał się do winy. Z akt sprawy wynika, że ryb i miodu początkowo nie chciał wziąć. Ostatecznie jednak polecił zostawić podarki w gabinecie.
Przemysław M. został zatrzymany w 2013 r. przez agentów Centralnego Biura Śledczego. Podczas przeszukania w jego służbowej szafce znaleziono koperty z pieniędzmi. W jednej z nich było 7 tys. zł. Funkcjonariusze CBA trafili również na saszetkę z gotówką. Kopertę z tysiącem złotych znaleziono także w dyżurce pielęgniarek.
Świadkowie obrony zeznający podczas procesu zapewniali sąd o uczciwości oskarżonego. – Doktor M. nigdy nie chciał ode mnie łapówki. Nie słyszałam również, by domagał się tego od innych – zapewniała Aneta L., lekarz i była pacjentka chirurga.
Podobne zeznania złożyła Anna N., którą przed laty operował Przemysław M.
– Był jedyną osobą w szpitalu, która interesowała się moim stanem zdrowia. Pod tym względem wyróżniał się na tle innych lekarzy. Nigdy niczego nie sugerował i nie chciał żadnych pieniędzy – zapewniała kobieta.
Takich zeznań było więcej. Oskarżenie dysponowało jednak niejawnym materiałem zebranym przez śledczych, który przedstawiono za zamkniętymi drzwiami. Był to jeden z głównych dowodów w sprawie. Ze względu na charakter tych materiałów, sąd wyłączył jawność uzasadnienia wyroku. Przemysławowi M. groziło do 10 lat więzienia. Poniedziałkowe rozstrzygnięcie nie jest prawomocne. Przemysław M. został zwolniony ze szpitala przy ul. Staszica.