W przychodniach ustawiają się kolejki, a w szkołach i przedszkolach frekwencja nie była dziś stuprocentowa. Pedagodzy jednak twierdzą, że nie ma problemu masowych infekcji u ich wychowanków.
W pozostałych szkołach i przedszkolach jest podobnie. - U nas sytuacja już wraca do normy - mówi Danuta Tur, wicedyrektor SP 25 w Lublinie. - Poprawia się frekwencja. W ubiegłym tygodniu zdarzało się, że co trzeci uczeń był na zwolnieniu lekarskim. Najbardziej podatni na infekcje byli najmłodsi uczniowie.
3,5-letnia Adrianna przyszła w piątek do laryngologa. Ma zapalenie ucha. Zaczęło się od przeziębienia. - Katar, kaszel - mówi Agnieszka Zajączkowska, mama dziewczynki. - Córka od tygodnia nie chodzi do przedszkola.
Pani Agnieszka dodaje, że infekcje najczęściej można złapać właśnie w szkole czy przedszkolu. - Wystarczy, że jedno dziecko przyjdzie z katarem i rozpoczyna się reakcja łańcuchowa - mówi. - Dlatego trzeba uważać.
Duży ruch w przychodniach zauważają lekarze. - Zgłasza się do nas dwa razy więcej pacjentów niż normalnie - dowiedzieliśmy się w przychodni przy Hipotecznej w Lublinie. - Dotyczy to zarówno dorosłych, jak i dzieci.