– Nawet dobre projekty musiały polec – przyznają urzędnicy. Magistrat rozdzielił dotacje na działalność kulturalną. Twórcy wnioskowali o kilka milionów złotych. Dostali jedną czwartą.
Ośrodek złożył w ratuszu kilka wniosków. Jeden z nich opiewał na blisko 130 tys. zł. Dotyczył tegorocznej edycji projektu wagon.lublin.pl. Specjalny wagon podróżował po całym kraju. Członkowie działającej przy Ośrodku Akademii Obywatelskiej spotykali się z ludźmi, którzy opowiadali o początkach "Solidarności”. O lubelskim projekcie usłyszał cały kraj.
– Niepowodzenie w konkursie nie oznacza, że rezygnujemy z naszych planów. W lipcu wagon i tak ruszy. Możliwe, że finasowo będzie wspierany przez ratusz z puli przeznaczonej na promocję – dodaje Pietrasiewicz.
Łączna wartość wniosków, złożonych przez lubelskie instytucje i stowarzyszenia, opiewała na ponad 4,3 mln zł. Dofinansowano 114 przedsięwzięć. Projekty miały przede wszystkim wspierać starania Lublina o miano Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Będą, ale na mniejsza skalę. Ratusz przyznał twórcom zaledwie 1,25 mln zł.
– Niestety, ale w porównaniu z ubiegłym rokiem pieniędzy na ten cel nie przybyło – mówi Anna Pajdosz, dyrektor Wydziału Kultury UM. – Było kilka doskonałych, ale drogich projektów. Musieliśmy je odrzucić, bo bez pełnego wsparcia nie miały szans na realizację. Większość instytucji otrzymało tylko część wnioskowanej kwoty.
Największe cięcia dotknęły projekty, które starały się o duże kwoty. Na cykl wystaw "Rybna 4” Lubelskie Towarzystwo Zachęty Sztuk dostało 30 tys. zamiast wnioskowanych 150 tys. Stowarzyszeniu Pisarzy Polskich na wydanie dwumiesięcznika "Lublin. Kultura i Społeczeństwo” musi wystarczyć 12 tys. (wnioskowali o 70 tys.).
Na Festiwal Spotkań Kultur, organizowany przez Filharmonię przeznaczono niewiele ponad 10, zamiast 80 tys. zł. W zasadzie tylko Stowarzyszenie Miłośników Hejnałów Miejskich na XVII Ogólnopolski Przegląd Hejnałów dostało tyle ile chciało – 20 tys. zł.
Urzędnicy nie szczędzili za to pieniędzy na festyny osiedlowe i konkursy plastyczne.
– To drobne projekty, ale trafiają do lokalnych odbiorców – tłumaczy Pajdosz. – Poza tym mniejszym instytucjom jest trudniej w wyścigu o dotacje z Urzędu Marszałkowskiego, czy Ministerstwa Kultury.
Wartość każdego z wniosków nie przekroczyła 10 tys. zł.