10 procent uczniów jest dręczona przez rówieśników, a co piąty z nich spotyka się z przemocą każdego dnia nauki – alarmuje Instytut Badań Pedagogicznych. Najwięcej agresji jest w klasach IV–VI szkół podstawowych
Gdy w gimnazjach dominuje przemoc elektroniczna, w podstawówkach częstym zjawiskiem jest wyzywanie i obrażanie, wyśmiewanie i poniżanie, obgadywanie, ostracyzm, ale także kradzieże, celowe popychanie i bójki, także z udziałem niebezpiecznych przedmiotów. Ofiarami takich zachowań padają najczęściej dzieci wywodzące się z biednych rodzi oraz radzące sobie gorzej na lekcjach w-f.
Przemoc zdarza się zarówno w szkołach prywatnych, jak i placówkach katolickich, które kładą nacisk na miłość bliźniego. Wśród uczniów jednej z nich w ubiegłym roku kuratorium przeprowadziło ankietę.
Połowa badanych uczniów stwierdziła, że koledzy celowo zniszczyli należącą do nich rzecz. Blisko połowa została okradziona z rzeczy lub pieniędzy. Kilku zostało zmuszanych do kupowania czegoś za własne pieniądze silniejszemu koledze lub oddawania swoich rzeczy. Ponad połowa uczniów była obrażana przez innych uczniów.
Co gorsza – czterech uczniów przyznało, że brało udział w bójkach z innymi uczniami, w których używano niebezpiecznego narzędzia, a dziewięciu uczniów stwierdziło, że w szkole zostali pobici.
– W 2014 r. otrzymaliśmy cztery skargi dotyczące przemocy rówieśniczej w szkołach, przy czym trzy z nich okazały się zasadne. W roku 2015 wpłynęło pięć takich skarg, dwie z nich potwierdziły się, a jedna jest jeszcze w trakcie analizowania – wylicza Ciszek-Rozkal, dyrektor wydziału nadzoru pedagogicznego Kuratorium Oświaty w Lublinie.
Proszący o anonimowość pracownicy lubelskiego kuratorium przyznają jednak, że skala przemocy w szkole jest wyższa, niż wynika to z urzędowych dokumentów.
– Kiedy w klasie dzieje się coś złego, rodzice idą najpierw do wychowawcy, potem do pedagoga, wreszcie do dyrektora. Ci starają się problem rozwiązać i zwykle im się to udaje. Wtedy rodzice są usatysfakcjonowani i nie informują o przemocy kuratorium. Kuratorium wkracza, gdy dyrekcja szkoły nic nie robi – tłumaczy Anna Szczepińska, wicekurator oświaty w Lublinie.
– Najmniejszy problem z przemocą mają uczniowie najmniejszych, wiejskichszkół. Dzieci są tam grzeczniejsze, są dla siebie życzliwsze – zauważa Ciszek-Rozkal. – W dużych szkołach ten problem jest większy, a uczniowie najczęściej mają do czynienia z agresją słowną.
Tak było w jednej szkół w okolicach Bełżyc. Pod koniec ubiegłego roku do lubelskiego kuratorium dotarło pismo z przychodni lekarskiej z prośbą o natychmiastową interwencję i stałe monitorowanie przemocy rówieśniczej. W szkole przeprowadzono kontrolę. Stwierdzono m.in., że jeden z uczniów od co najmniej dwóch lat był izolowany przez swoich rówieśników. Dwóch uczniów nigdy nie czuło się wśród kolegów bezpiecznie, często byli przez nich wyzywani i poniżani. Jedno z dzieci poskarżyło się, że regularnie jest popychane i szarpane.
Żeby rozwiązać problem w szkole duży nacisk położono na działania antydyskryminacyjne. Czy dały efekt? Kuratorium sprawdzi to w najbliższych tygodniach.