Wyznawał miłość, groził śmiercią, prosił o wybaczenie. Tak miał się zachowywać lubelski "Tulipan". 28-letni uwodziciel rozkochiwał w sobie kobiety, by później je okradać
Wszystko okazało się kłamstwem. Teraz mężczyzna odpowiada przed sądem za ograbienie czterech kobiet. Każdej miał ukraść co najmniej kilka tys. zł. Bartłomiej M. szukał ofiar na portalach randkowych. Wybierał starsze od siebie panie, często po nieudanych związkach. Szybko je w sobie rozkochiwał, wprowadzał się do ich domów i regularnie okradał.
Sprawa wyszła na jaw z w lutym ubiegłego roku. Ruszył proces, ale "Tulipan” po pierwszej rozprawie zaczął ukrywać się przed wymiarem sprawiedliwości. Robił to aż do przedostatniej soboty, kiedy wpadł w zastawioną przez kobiety zasadzkę.
Nachodził i groził
- W międzyczasie nadal mnie dręczył - mówi pani Agnieszka, oszukana przez Bartłomieja M. - Nachodził mnie i groził.
W lipcu 2014 Bartłomiej M. został skazany za kradzież telefonu z mieszkania pani Agnieszki oraz za dręczenie kobiety. 28-latek uporczywie dzwonił do niej domofonem. Sąd nakazał mu zwrócić 400 zł za telefon i zapłacić 500 zł grzywny. Mężczyzna próbował ponownie wkupić się w łaski kobiety.
- Przepraszam za wszystko (…) jestem wewnętrznym zerem - pisał w jednym z listów do pani Agnieszki. - Nie zrobiłaś nic złego. To ja. Tym, że żyję.
Próbował wzbudzić litość.
Nie chcę żyć
- Moje życie, moja bajka właśnie się kończy. Nie da się żyć pożyczkami. Depresja napewno jest w moim przypadku nie da się jej wyleczyć (…) zrobię tą jedną głupią rzecz za dużo i to będzie mój koniec - zapowiadał. - Kocham Cię, ale nie chcę żyć jak żyje, bez środków do życia. Bardzo mnie to dobija nie mieć na fajki (pisownia oryginalna).
Z relacji naszej Czytelniczki wynika, że Bartłomiej M. nie tylko przepraszał.
- Groził śmiercią nie tylko mnie, ale i moim dzieciom - mówi pani Agnieszka. - W SMS-ach pisał: "suko zabiję cię” albo "uważaj, gdzie chodzi twoje dziecko”. Groził, że syna ktoś potnie nożem. Takich wiadomości była masa. Nocami siedział w ukryciu przed moim blokiem. Wygrażał, że stracę pracę i dzieci.
Część z tych gróźb się spełniła.
Straciła pracę
- Założył na Facebooku mój fałszywy profil - mówi pani Agnieszka. - Pisał, że jestem alkoholiczką, złodziejką, oszustką, itp… Donosił na mnie do pracy, opieki społecznej i innych instytucji. Plotki zrobiły swoje, straciłam posadę.
Kobieta zgłosiła sprawę policjantom. W listopadzie ubiegłego roku mundurowi ze Świdnika umorzyli postępowanie. W działaniach Bartłomieja M. nie dopatrzyli się przestępstwa. Podobnego zdania była miejscowa prokuratora. Pani Agnieszka złożyła zażalenie na tę decyzję. Sąd zajmie się sprawą 17 lutego.