Tysiące mieszkańców Lublina korzystających z zasiłków alimentacyjnych i rodzinnych może dostać pieniądze dopiero pod koniec miesiąca. Mają problem, bo do tej pory otrzymywali je znacznie wcześniej.
Taki problem może mieć nawet 20 tys. lublinian, pobierających świadczenia rodzinne. Na ich wypłatę MOPR potrzebuje 4,5 mln zł miesięcznie z budżetu państwa. Pieniądze przekazuje wojewoda. Zwykle przychodzą w ratach, ale nigdy tak wolno, jak teraz. - W marcu trafiła do nas bardzo niewielka kwota - przyznaje Irena Szumlak, skarbnik Lublina. - Dostaliśmy tylko 560 tys. zł - dodaje anonimowo urzędnik z magistratu.
- Chociaż ustawa mówi, że na wypłatę mamy czas do 30 dnia miesiąca, zawsze płaciliśmy od razu po otrzymaniu pieniędzy od wojewody. Teraz sami na nie czekamy - mówi Antoni Rudnik, dyrektor MOPR.
Urzędnicy winą obarczają kryzys. - Kiedyś była tradycja wysyłania pieniędzy wcześniej, teraz musimy czekać na terminy - mówi Małgorzata Tatara, rzecznik wojewody.
- Ale nie ma obaw, że ktoś nie dostanie zasiłku do końca miesiąca - zapewnia Paweł Fijałkowski, zastępca prezydenta Lublina.
Miasto obiecuje, że postara się przyspieszyć wypłaty. - W miarę możliwości założymy pieniądze - mówi Szumlak.