Zagęszczenie sieci Lubelskiego Roweru Miejskiego i uzupełnienie jej o pojazdy elektryczne proponują działacze Porozumienia Rowerowego. Aktywiści przekazali prezydentowi swoje sugestie dotyczące tego, jak powinien być zorganizowany następny system publicznych rowerów mający zastąpić ten, który działa obecnie
Automatyczne wypożyczalnie pojawiły się w Lublinie w 2014 r. i szybko zdobyły popularność. Od tamtej pory podwoiła się liczba rowerów i stacji, w których można je wypożyczać i oddawać.
Dziś mamy 951 pojazdów, 97 wypożyczalni i nieco czasu, żeby pomyśleć nad tym, jak powinien wyglądać następca używanego dzisiaj systemu, który będzie dzierżawiony przez firmę Nextbike tylko do końca przyszłego roku.
– Już dziś chcemy podzielić się kilkoma uwagami, które warto uwzględnić – piszą do prezydenta Lublina działacze Porozumienia Rowerowego.
• Pierwsza z uwag dotyczy planowania. Aktywiści chcą, żeby miejscy urzędnicy, zanim podejmą decyzje, przyjrzeli się systemom w różnych miastach, także tam, gdzie rower można zostawić w dowolnym miejscu, a nie tylko w specjalnej stacji. Działacze sugerują także zakup kilku stacji z rowerami elektrycznymi, które miałyby służyć do podjeżdżania pod górę, np. z ul. Zamojskiej na pl. Wolności. Proponują ponadto wyposażenie systemu w kilka rowerów towarowych.
• Kolejne sugestie dotyczą rozmieszczenia wypożyczalni. – Naszym zdaniem stacje nie są obecnie ustawione w sposób optymalny – pisze do prezydenta Porozumienie Rowerowe i zwraca uwagę na to, że jedne stacje mają mniej niż 2 tys. wypożyczeń w ciągu roku, podczas gdy najbardziej popularna ma dziesięciokrotnie więcej.
• Porozumienie proponuje podział miasta na trzy strefy. W centrum (strefa I) odległość między stacjami miałaby być nie większa niż 200 m, na gęsto zaludnionych terenach poza ścisłym centrum oraz wzdłuż głównych tras (strefa II) stacje miałyby być rozstawione co 500 m. Pozostałe stałyby nie dalej niż 1 km od strefy II. – Oznacza to potrzebę rozbudowy systemu o ok. 20 stacji, z czego minimum 7 zlokalizowanych w centrum – wyliczają działacze, którzy sugerują również podwojenie liczby dostępnych zamków na najpopularniejszych stacjach.
• W liście do prezydenta znalazła się też prośba o lepsze wyposażenie jednośladów. Działacze chcą wygodniejszych kierownic, lepszego przystosowania pojazdów do potrzeb ludzi mających ponad 195 cm wzrostu, wyposażenia każdej stacji w pompkę oraz postawienia na rowery siedmiobiegowe, które bardziej się sprawdzają w pagórkowatym Lublinie. Proszą również o lepszy nadzór nad stanem technicznym rowerów i wyznaczenie osób, które będą za to odpowiadały. Wytykają, że od kilku miesięcy mapa pokazuje tylko jeden dostępny tandem, chociaż zgodnie z umową powinno być ich dziesięć. Aktywiści sugerują ponadto, by rower był automatycznie blokowany, jeśli jakiś użytkownik zgłosi jego usterkę.
Propozycji jest więcej, ale Ratusz na razie nie odnosi się konkretnie do każdej z nich. Podtrzymuje tylko to, co w kampanii wyborczej obiecywał prezydent: będą również rowery elektryczne.
Czasu na wymyślenie nowego systemu jest jeszcze dużo, chociaż umowa z firmą Nextbike wygasa z końcem przyszłego roku. Dlaczego? Lubelski Rower Miejski powinien działać o rok dłużej, bo takie są warunki unijnego dofinansowania. – Okazuje się, że trwałość projektu powinna być zachowana do końca 2020 r. – przyznaje Karol Kieliszek z Urzędu Miasta.
Oznacza to, że rowery muszą wytrzymać jeszcze dwa lata. Dodajmy, że są one własnością miasta, które zapłaciło za jednoślady i komplet wypożyczalni prawie 10 mln zł (z tego 1,4 mln z Unii Europejskiej) a operator systemu płaci miastu roczny czynsz dzierżawny w wysokości 91,4 tys. zł.
Co się stanie z rowerami po 2020 r.? Decyzji jeszcze nie ma, ale działacze Porozumienia Rowerowego podpowiadają Ratuszowi, żeby nie wyrzucał tych pojazdów, tylko je wyremontował i przekazał np. szkołom lub domom dziecka.