Zarząd wyprowadzał z firmy pieniądze, żeby uniknąć płacenia podatków. Do takich wniosków doszli śledczy, badający działalność Zakładów Tytoniowych w Lublinie.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Apelacyjna w Lublinie. Dotyczy ono działalności ZTL i powiązanych z nią spółek, w tym Fermentowni Tytoniu Krasnystaw. W sprawie zatrzymano pięć osób.
– Wszystkie w 2014 r. pełniły funkcje członków zarządu – wyjaśnia Andrzej Jeżyński z Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie.
Główny podejrzany to Iman E. – właściciel ZTL. On, jako jedyny spośród zatrzymanych, został tymczasowo aresztowany na 3 miesiące. Wyjdzie wcześniej, jeśli wpłaci 500 tys. zł poręczenia. Pozostali zatrzymani są pod dozorem policji. Śledczy nie zdradzają ich personaliów. Z naszych informacji wynika, że są to Dariusz W. – były wiceminister skarbu i b. prezes ZTL, Andrzej W. i Tomasz K. – kierujący do niedawna Fermentownią Tytoniu Krasnystaw oraz była księgowa w jednej ze spółek powiązanych z ZTL.
Wszyscy usłyszeli zarzuty dotyczące wyprowadzenia z Zakładów Tytoniowych 1,3 mln euro. Miało do tego dojść na początku 2014 r. Kilka tygodni wcześniej komornik zablokował konta spółki, z powodu długu wobec celników. Pieniądze wpływające od kontrahentów powinny być przeznaczone na spłatę zaległości.
– W styczniu 2014 podpisano jednak umowę, na mocy której 500 tys. euro nie trafiło do ZTL, a do jednej z powiązanych z nią spółek – dodaje Jeżyński.
Jak ustaliliśmy, pieniądze trafiły do Fermentowni Tytoniu Krasnystaw. W marcu 2014 podpisano podobną umowę, opiewającą na 800 tys. zł. Tym razem fundusze nie trafiły do FTK, ale do innej spółki powiązanej z Zakładami Tytoniowymi.
– Obecne zarzuty dotyczą 1,3 mln euro, ale ze wstępnych ustaleń wynika, że to tylko w wierzchołek góry lodowej – przyznaje Jeżyński. – Zabezpieczyliśmy komplet dokumentacji z kilku firm. To taki mały holding. Mamy komplet historii rachunków. Teraz będziemy to wszystko badać.
Śledczy przyznają, że sprawa jest rozwojowa. Jest bardzo prawdopodobne, że będą kolejne zatrzymania i zarzuty.
– Sądzę, że cofniemy się aż do decyzji o prywatyzacji Zakładów Tytoniowych – zapowiada Jeżyński.
Lubelską firmą interesowały się światowe koncerny, ale ostatecznie, w 2009 r., ZTL sprzedano francuskiej spółce Biosyntec. Jej właściciel Iman E. obiecywał, że zainwestuje w Lublinie 100 mln zł i zatrudni tysiąc osób. Przedsiębiorca zapowiadał, że uruchomi w ZTL produkcję rewolucyjnych filtrów papierosowych, które znacznie redukują szkodliwość palenia. Skończyło się na obietnicach.
Obecnie Zakłady Tytoniowe są w stanie upadłości z możliwością zawarcia układu. Szanse na ugodę z wierzycielami są jednak iluzoryczne. Z powodu rosnącego zadłużenia firma straciła pozwolenie na prowadzenie składu celnego. Nie może więc prowadzić produkcji i zarobić na spłatę długów. W ZTL pracuje obecnie ok. 100 osób. Z początkiem roku zakład miał przejściowe kłopoty z wypłacaniem pensji. Zalega ze składkami do ZUS i zaliczkami na podatek dochodowy. Długi firmy szacowane są na dziesiątki milionów złotych.
Już w 2012 r. alarmowaliśmy, że firma jest na równi pochyłej. Spółka, zamiast obiecanych inwestycji, starała się wtedy o zgodę na budowę akademików na terenie zakładu. Do ZTL pukali również zagraniczni wierzyciele. Dariusz W. – ówczesny prezes spółki, nie chciał wówczas odpowiadać na pytania o firmowe finanse. Snuł jednak ambitne plany.
– Przygotowanie produkcji przemysłowej filtrów jest skomplikowanym projektem (…) zajmie zapewne jeszcze kilka miesięcy – obiecywał Dariusz W. Zapowiadał również zbudowanie sieci dystrybucji w USA.