Sąd postawił Zakłady Tytoniowe w Lublinie w stan upadłości. Firmie nie grozi jednak natychmiastowa likwidacja. Spółka może zawrzeć układ z wierzycielami, choć szanse na to są niewielkie
Decyzja sądu oznacza, że do spółki nie wejdzie syndyk, który zajmie się sprzedażą majątku. Przynajmniej na razie. Wierzyciele spółki powinni zgłaszać się do powołanego w sprawie ZTL sędziego komisarza. Mają na to nieco ponad 3 miesiące. Później firma powinna zawrzeć układ z wierzycielami - zsumować długi i ustalić sposób oraz harmonogram ich spłaty.
Proces dotyczący upadłości toczył się za zamkniętymi drzwiami. Z naszych ustaleń wynika jednak, że na decyzję sądu wpłynęły ostatnie kroki zarządu ZTL. Spółka zdecydowała o podwyższeniu kapitału zakładowego o ponad 30 mln zł. Pieniądze te mają pokryć koszty postępowania układowego i zobowiązania. Powinno też wystarczyć na „rozwój”. Tyle teorii.
W praktyce długi firmy szacowane są na grubo ponad 50 mln zł. Nie wiadomo dokładnie, w jaki sposób zakłady chcą spłacić brakującą kwotę. Z nieoficjalnych informacji wynika, że pieniądze (podobnie, jak wspomniane 30 mln zł) miałby przekazać Imam Emami - szefujący francuskiej spółce Biosyntec, do której należą ZTL. Konkretów w tej sprawie brakuje. Prezesa Emami nie było wczoraj w sądzie.
W tej chwili lubelskie zakłady nie mogą zarobić na spłatę długów. Nie wolno im bowiem produkować na rynek krajowy. To skutki zaległości wobec celników. Zagraniczne zlecenia są sporadyczne.
- W tej sytuacji Biosyntec musi wyłożyć pieniądze, albo firma padnie - mówi nam jedna z osób związanych ze spółką.
Jeśli firma spróbuje grać na zwłokę i pojawią się kłopoty z płatnościami, sąd może szybko postawić ZTL w stan upadłości likwidacyjnej. Wtedy do firmy wejdzie syndyk, który spróbuje spłacić długi przez sprzedaż majątku. W najlepszej sytuacji byliby wówczas wierzyciele, którzy wpisali swoje roszczenia do księgi wieczystej zakładu. Nawet to nie gwarantuje im jednak odzyskania pieniędzy. Już bowiem wiadomo, że środków z ewentualnej sprzedaży majątku nie wystarczy dla wszystkich.
Zakłady Tytoniowe w Lublinie zatrudniają obecnie ok. 100 osób. Jak ustaliliśmy, po przejściowych trudnościach firma znów wypłaca pensje. Nie przekazuje jednak należnych składek do ZUS oraz zaliczek na podatek dochodowy. Zalega również z podatkiem od nieruchomości. To koszty rzędu 150 tys. miesięcznie. Dług cały czas rośnie.