Dopiero po roku 2023 może się zacząć budowa trasy zwanej południową obwodnicą Lublina. – To błędna nazwa, bo będzie to droga łącząca dzielnice – twierdzi prezydent miasta. Dodaje, że szanse na prawdziwą obwodnicę od południa zostały już przekreślone.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Nowa droga zaczynałaby się skrzyżowaniem z drogą krajową nr 19, dalej biegłaby za lasem Stary Gaj, następnie śladem dzisiejszej ul. Żeglarskiej i jej przedłużeniem dochodziłaby do ul. Abramowickiej. – Dalej, najprawdopodobniej przez Zorzę, podciągnęlibyśmy ją do węzła Witosa – mówi Krzysztof Żuk, prezydent Lublina. – Przebieg podlega jeszcze dyskusjom, ale jest wstępnie wyznaczony.
Plany te budzą wiele kontrowersji. Jedni widzą w nich tu szansę na dodatkową drogę przez miasto. Inni dostrzegają raczej arterię, która wypłoszy zwierzynę ze Starego Gaju, odetnie miasto od Zalewu Zemborzyckiego i zburzy spokój mieszkańców najdalszej części Wrotkowa.
– Podstawową sprawą jest skala tej drogi – podkreśla Jan Kamiński, przewodniczący Rady Kultury Przestrzeni przy prezydencie Lublina. – Jesteśmy gotowi o niej rozmawiać, ale powinny być przeprowadzone też analizy krajobrazowe, żeby nie był to tylko projekt typowo drogowy.
– Będziemy jeszcze dyskutować o tym, jak zabezpieczyć wiaduktami dostęp do zalewu, jak nie zniszczyć układu komunikacyjnego – deklaruje prezydent. Czasu na dyskusje jest jeszcze sporo, bo inwestycja nie ruszy przed rokiem 2023. Miasto nie ma pieniędzy na taką budowę, a chciałoby je zdobyć z kolejnego rozdania unijnych funduszy będącego na razie wielką niewiadomą.
Ratusz konsekwentnie unika nazywania planowanej trasy „południową obwodnicą Lublina” i twierdzi, że to droga mająca połączyć Węglin z Felinem. – Ta droga będzie maksymalnie zawężona. Nie będzie mieć parametrów drogi ekspresowej, ale miejskiej, dwujezdniowej ulicy z dwoma pasami na każdej jezdni – zapewnia Żuk. Droga przypominać miałaby szerokością na przykład ul. Filaretów albo ul. Armii Krajowej.
Obwodnicy z prawdziwego zdarzenia, podobnej do tej od strony północnej, raczej już nie będzie. Ratusz nalegał na to, by miejsce na taką drogę znalazło się w gminie Konopnica. Mimo próśb Lublina, władze gminy postanowiły inaczej opisać przyszłość tych gruntów w swoim planie zagospodarowania terenu. Nieruchomości, przez które mogłaby biec południowa obwodnica, zostały przeznaczone pod budownictwo mieszkaniowe.