Hurtownicy z giełdy w Elizówce koło Lublina mają problem ze sprzedażą ogórków. Początki paniki zauważają również sklepikarze. Zaś niektóre firmy cateringowe wycofały mizerię z menu.
– Ogórek od poniedziałku praktycznie się nie sprzedaje – dodaje Robert Strzałkowski, pracownik jednego ze stoisk na lubelskiej giełdzie. – Ludzie się boją, ale chyba nie wiedzą, że o tej porze roku nikomu nie opłaca się sprowadzać ogórka czy pomidora z zagranicy.
Tymczasem szefowie giełdy w Elizówce twierdzą, że sytuacja na rynku się nie zmieniła. – Jest spokojnie – zapewnia Ryszard Nowak, prezes Lubelskiego Rynku Hurtowego. – Odnotowujemy nawet wzrost sprzedaży, bo teraz mamy czas, kiedy odbywają się przyjęcia komunijne.
– Jeszcze w ubiegłym tygodniu podawaliśmy mizerię, teraz nie ma jej w naszym menu – przyznaje Anna Bończewska z firmy Gaster. – Pewnie nie byłoby zainteresowania.
Inni podchodzą do tego spokojnie. – Może jedna osoba na sto zapytała mnie, skąd są warzywa – twierdzi z kolei Sławomir Mielnik, menedżer restauracji Galeria Smaku.
– Ani nie zmieniłam swoich zwyczajów, jeśli chodzi o przygotowanie warzyw do jedzenia, ani nie rezygnuję z kupowania ogórków i pomidorów – przekonuje Anna Nowak, mieszkanka Lublina. – Myję je tak, jak zawsze, a ogórki obieram. Moim zdaniem, nie ma co panikować.
Mniejsze zainteresowanie ogórkami zauważają sklepikarze. – Klienci upewniają się, czy na pewno pochodzą z Polski – wyjaśnia pani Grażyna z osiedlowego sklepu na Czechowie. – Rzadko kupują ogórki. Jeśli już, to biorą je głównie mężczyźni.
Trzy pytania do Prof. dr hab. Anny Skorupskiej z Zakładu Mikrobiologii i Genetyki UMCS
– 37 stopni Celsjusza to dla niej optymalna temperatura do rozwoju. Latem rozprzestrzenia się ona najczęściej.
• Czy to ten sam typ bakterii coli, który każdy z nas ma w swoim organizmie?
– Nie. Skażone warzywa
mają w sobie szczep bakterii, który nabrał zupełnie
nowych możliwości. Mogą okazać się dla człowieka śmiertelne.
• Czyli strach przed zjedzeniem zakażonych warzyw jest jak najbardziej uzasadniony?
– Tak. Dlatego powinniśmy jeść gotowane warzywa. Wysoka temperatura zabija bakterie. Mrożenie warzyw sprawi jedynie, że bakteria coli dobrze się przechowa.
Trzy pytania do Janusza Słodzińskiego dyr. Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie
– Na bieżąco inspektorzy sprawdzają hurtownie
warzyw. Ogórki, sałata,
cukinie i pomidory,
na te warzywa zwracamy szczególną uwagę.
• W jaki sposób możemy uniknąć zatrucia?
– Zalecamy przede wszystkim dokładne mycie warzyw przed zjedzeniem. To jednak nie pozwoli w zupełności wyeliminować bakterii, które są
w warzywach. Najlepiej,
jeśli spożywamy warzywa gotowane.
• Jak mogą wyglądać
pierwsze objawy zatrucia?
– Na początku pojawia się krwawa biegunka. Nawet spożycie niewielkiej ilości produktu, zawierającego bakterię coli, może okazać się niebezpieczne. W przypadku dzieci może nawet zakończyć się śmiercią.
Pytała: Anna Jasińska