29-latka zmarła w trakcie zabiegu usuwania elektrody rozrusznika serca w SPSK4 w Lublinie. Prokuratura sprawdza, czy doszło do błędu medycznego.
Młoda kobieta zmarła w ubiegły piątek. W trakcie operacji laserowego usuwania elektrody rozrusznika serca doszło do krwotoku.
– To była bardzo trudna pacjentka, z licznymi wadami serca. W dzieciństwie miała wszczepiony stymulator serca w Centrum Zdrowia Dziecka. Elektrodę rozrusznika trzeba było usunąć, bo przyrastał do tkanek i żył, przez co przestawał pełnić swoją funkcję – mówi prof. Andrzej Wysokiński, szef kliniki kardiologii SPSK4 w Lublinie. – Takich operacji wykonujemy bardzo dużo. Niestety wiąże się z nimi ryzyko powikłań, także zgonu. Dotyczy to 3 proc. wszystkich operowanych pacjentów.
Profesor dodaje, że zabieg laserowy jest najnowocześniejszą metodą usuwania elektrod. – To nie był nasz pierwszy zabieg. Jesteśmy w tym wykwalifikowani, operacja odbyła się na sali hybrydowej z nowoczesnym sprzętem. Nie możemy więc mówić o błędzie – zaznacza prof. Wysokiński i tłumaczy: Powikłania się zdarzają, to nie był pierwszy taki przypadek. Doszło do uszkodzenia ściany żyły, która dodatkowo w przypadku tej pacjentki nie była pełnowartościowa. W efekcie doszło do krwotoku.
Sprawą zajęła się prokuratura. – Wpłynęło do nas zawiadomienie dotyczące śmierci 29-letniej pacjentki – przyznaje Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Złożyła je osoba postronna. Ze względu na charakter sprawy, nie mogę mówić o szczegółach. Zgodnie z właściwością, przekazaliśmy zawiadomienie do prokuratury regionalnej.
Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, informacja przekazana śledczym jest bardzo lakoniczna. Autor zawiadomienia nie był świadkiem tragicznego w skutkach zabiegu.
Niezależnie od tego szpital prowadzi wewnętrzne postępowanie wyjaśniające. – W przypadkach, kiedy dochodzi do zdarzenia niepożądanego, prowadzimy takie postępowanie. Będziemy między innymi wyjaśniać, w jakich okolicznościach do niego doszło – mówi Marta Podgórska, rzeczniczka SPSK4 w Lublinie. – W tym przypadku nie było sekcji zwłok, bo przyczyna zgonu została jednoznacznie określona – doszło do krwotoku.
Rzeczniczka dodaje, że w momencie wydawania zwłok rodzinie, szpital nie miał informacji o postępowaniu prokuratorskim. – Nic nie wskazywało na to, że rodzina będzie chciała złożyć zawiadomienie do prokuratury, bo informowała nas, że nie chce sekcji zwłok. Zastanawiające jest więc, kto to zawiadomienie złożył – mówi Podgórska.