Matematyk wyciągnął mnie z klasy do szatni i uderzył pięścią w krocze - opowiada urywanym głosem gimnazjalista z Wólki Gościeradowskiej. W oczach błyszczą mu łzy.
Dyrektor zatelefonował po radę do kuratorium, a następnie powołał komisję, która miała ustalić rzeczywisty przebieg zdarzenia. Z wypowiedzi uczniów i nauczycieli wynikało, że nauczyciel matematyki postanowił przesadzić uczniów. - Kolega wziął moją książkę, a ja złapałem za pasek jego teczki - opowiada chłopak.
Jego zachowanie rozsierdziło nauczyciela i zaciągnął ucznia do szatni. Potwierdzają to swoimi podpisami nauczyciele, którzy widzieli zajście. Szatnia mieści się o kilka metrów od pracowni matematycznej i tuż obok gabinetu wicedyrektora.
Czy nie lepiej było tam zaprowadzić chłopca? - Nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie - odpowiada nauczyciel. Nie chciał o niej rozmawiać nawet z komisją, która chciała mu odczytać protokół ze swoimi ustaleniami. Natomiast podczas przerwy swoim samochodem przywiózł dziadka chłopca, który złożył dyrektorowi kolejne oświadczenie. Wycofał się w nim z zarzutów i poprosił o "łagodne traktowanie” nauczyciela. Dlaczego?
- Po co sąsiedzi mają mnie wytykać, że złamałem człowiekowi życie - wyjaśnia dziadek. - A wnuk nie miał wielkich obrażeń.
Czy i jakie miał obrażenia, wie tylko lekarz przychodni w Gościeradowie. Nikt też nie wie, o czym dziadek i nauczyciel rozmawiali jadąc razem do szkoły. We wsi mówi się jednak o tym, że nauczyciel ma rozległe koneksje w świecie prawniczym.
Nikt nie wie, co chłopiec przeżywał siedząc sam przez kwadrans w szatni. - Cierpiał. Ma niską odporność na stres, jest bardzo zamknięty w sobie - mówi Mariola Surma, pedagog szkolny. - Pracuję z nim już drugi rok, ponieważ powtarza pierwszą klasę.
Teraz do wszystkich jego dotychczasowych problemów doszło również poczucie upokorzenia. Koledzy opowiadali mu, że nauczyciel wrócił do klasy, mówiąc, że jednego głupka mniej. Teraz każdego dnia musi oglądać tryumfującego nauczyciela.
- Po tym incydencie jest jeszcze bardziej zagubiony - mówi Iwona Wojciechowska, jego wychowawczyni.
Tymczasem i jego, i nauczycieli czeka kolejna tura trudnych rozmów. Kuratorium, w którym dyr. Malinowski 28 listopada złożył informację o wynikach pracy szkolnej komisji wyjaśniającej, przyśle swoich wizytatorów. Dlaczego dopiero 17 grudnia?
- Taka jest procedura - wyjaśnia kurator Waldemar Godlewski. - Sprawa trafiła do komisji dyscyplinarnej. Powinna zostać wyjaśniona do świąt.
- Kuratorium powinno zareagować natychmiast! Informacja powinna być sprawdzona i jeśli zarzuty się potwierdzą, powinno być rozpoczęte postępowanie dyscyplinarne - mówi Paweł Jaros, rzecznik praw dziecka. •