Rozmowa z Jarosławem Napiórkowskim, kierownikiem Zakładu Fizjoterapii w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Lublinie.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
• Jakie są tendencje w fizjoterapii?
– Chodzi o wykorzystanie biofeedbacku – angażowanie pacjenta w rehabilitację, a nie tylko bierne ćwiczenia z wykorzystaniem sprzętu. Nowoczesna fizjoterapia stawia na leczenie czynnikami bodźcowymi, głównie ruchem. Potrzebny jest do tego jednak specjalistyczny sprzęt najnowszej generacji, m.in. lasery, fale uderzeniowe, aparaty do mezoterapii. Niestety jest to terapia bardzo kosztowna, która na razie nie jest refundowana przez NFZ. Dlatego pacjenci mogą korzystać głównie ze sprzętu starszej generacji, który nie przynosi tak spektakularnych efektów. Co także ciekawe, NFZ nie kontraktuje zajęć fizjoterapeutycznych na oddziałach onkologicznych. A statystyki wyraźnie pokazują, że ruch wpływa na zmniejszenie ilości ciał rakowych.
• Z jakiego sprzętu najnowszej generacji mogą korzystać pana pacjenci?
– Od półtora roku używamy lasera, który wykorzystuje się m.in. w leczeniu martwicy kości skokowej, przyśpiesza gojenie kości i chrząstki. Może być stosowany przy złamaniach, nawet u noworodków. Ostatnio taki zabieg z bardzo dobrym skutkiem wykonywaliśmy u czterodniowego dziecka. Laser można też wykorzystywać przy całej gamie chorób kręgosłupa.
• Bardzo pozytywne efekty przyniosła także terapia z wykorzystaniem egzoszkieletu, który był testowany w ubiegłym roku.
– Dzięki niemu pacjenci naszego szpitala cierpiący na porażenie mózgowe mogli po raz pierwszy samodzielnie chodzić. Egzoszkielet jest przeznaczony także dla pacjentów mających przerwany rdzeń kręgowy, pacjentów po udarze z niedowładem połowicznym, stwardnieniem rozsianym, dystrofią mięśniową i przepukliną oponowo-rdzeniową. Urządzenie pozwala na wstawanie, siadanie, a przede wszystkim chodzenie, z prawidłowym przenoszeniem obciążenia między kończynami. Efekty były bardzo dobre. Pacjenci pracowali z pomocą fizjoterapeuty przeszkolonego pod kątem obsługi egzoszkieletu. Urządzenie składa się z plecaka z komputerem i szkieletu na nogi z silnikami elektrycznymi i przekaźnikami do chodzenia. To tzw. sztuczne stawy – biodrowy, kolanowy i skokowy. Kłopot jednak w tym, że brakuje funduszy na jego zakup. Jego koszt to ok. pół miliona złotych.
• A jakiego sprzętu jeszcze potrzeba?
– Na pewno jest to aktywna szyna ruchu biernego, która może być wykorzystywana u pacjentów po urazach kolana związanymi m.in. z łękotką, a także zerwaniem i rekonstrukcją więzadeł. Chodzi także o pacjentów z dziecięcym porażeniem mózgowym. To najnowocześniejszy tego typu sprzęt. Szyna ma uruchomić kolano poprzez angażowanie pacjenta w ćwiczenia. Na początku ruch wykonywany jest przez maszynę, bo może to być zbyt bolesne dla pacjenta. Później stopniowo zwiększamy jednak jego udział w ćwiczeniach. Testowaliśmy to urządzenie w naszym zakładzie i jesteśmy pewni, że działa bardzo dobrze. Niestety jego koszt to ok. 45 tys. zł. Mamy ogromną nadzieję, że uda się go kupić ze środków szpitala.