34-latek z Lublina nie dostanie zadośćuczynienia za molestowanie przez księdza. Mężczyzna domagał się pół miliona złotych, ale zdaniem sądu roszczenie się przedawniło. 34–latek zapowiada apelację.
Wyrok w tej sprawie zapadł w poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Wcześniej odbyła się tylko jedna rozprawa. Z uwagi na charakter pozwu, sąd wyłączył jej jawność. Pan Piotr z Lublina domagał się od ks. Waleriana S. oraz Archidiecezji Lubelskiej pół miliona złotych zadośćuczynienia oraz przeprosin. Zarzucał duchownemu molestowanie seksualne. Miało do tego dochodzić w latach 1986 – 1994. Ksiądz zaprzeczał wszelkim zarzutom. Również Archidiecezja Lubelska uznała pozew za bezzasadny. Wcześniejsze postępowanie mediacyjne w tej sprawie nie przyniosło kompromisu.
Pozwani wnosili o oddalenie pozwu. Pełnomocnik archidiecezji uzasadniał, że roszczenie dotyczące zadośćuczynienia uległo przedawnieniu. Miałoby to nastąpić w 2005 r., po 10 latach od ostatniego z czynów, jakie pan Piotr zarzuca księdzu.
Sędzia Mariusz Tchórzewski przychylił się do tych argumentów i postanowił oddalić powództwo w sprawie zadośćuczynienia. Wniosek dotyczący przeprosin ma być rozpatrywany w ramach odrębnego postępowania. Pierwszą rozprawę zaplanowano na połowę marca.
– Będziemy składać wniosek o zmianę terminu oraz sędziego – zapowiada pan Piotr.
34-latek zapewnia, że poniedziałkowy wyrok sądu nie zakończy sprawy. – Zamierzam nadal walczyć o zadośćuczynienie – mówi. – Czekamy już na pisemne uzasadnienie wyroku. Planujemy apelację. Jeśli to nie przyniesie skutku, pójdziemy dalej.
Pełnomocnik pana Piotra dodaje, że mimo upływu lat jego klient wciąż może ubiegać się o odszkodowanie.
– To nie jest tak, że on sobie nagle przypomniał o sprawie – wyjaśnia mecenas Jarosław Głuchowski, pełnomocnik 34-latka. – Tu się trzeba było mierzyć ze słabościami. Również z ostracyzmem, gdyby wcześniej się ujawnił. Zniszczono mu życie. Co więcej, zrobił to duchowny, profesor i bliski przyjaciel rodziny.
Zdaniem pełnomocnika 34-latka, okoliczności usprawiedliwiają fakt, że pozew został złożony dopiero teraz. Pozwany, ksiądz S., jest emerytowanym wykładowcą Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Przyjaźnił się z rodziną 34-latka. Duchowny zapraszał rodzinę pana Piotra na swoje wykłady, dedykował im swoje publikacje, często odwiedzał.
Z relacji 34-latka wynika, że ksiądz zachowywał się jak pedofil. Z wizyty na wizytę posuwał się coraz dalej. Początkowo przytulał, głaskał chłopca, brał go na kolana. Później miał łapać za krocze i całować w usta. Kiedy chłopiec skończył 12 lat miało dojść do dwóch gwałtów. Duchownym nie zajęła się prokuratura, bo zarzucane mu czyny uznała za przedawnione. W sprawie księdza S. wszczęto jednak postępowanie kanoniczne. Zainicjował je list napisany przez 34-latka.
W ramach prowadzonego przez kurię postępowania, księdza badała biegła seksuolog. Wskazała, że „zachowania pedofilne wobec dziecka płci męskiej stanowią dla duchownego zastępczą formę realizacji potrzeby seksualnej”. Według biegłej, ksiądz stopniowo przyzwyczajał rodziców chłopca do swoich zachowań. Po zdobyciu ich zaufania, mógł uwieść chłopca.